Plażowa mania Polaków, czyli "parawaning" nie tylko irytuje, ale jest zwyczajnie groźna. Tylko w Krynicy Morskiej każdego dnia gubi się 10 dzieci. Znikają najczęściej w czasie zabawy.
Kiedy dzieci na plaży zaczynają bawić się w chowanego, zaczyna się prawdziwy dramat. Najczęściej, gdy nie mogą odnaleźć swoich rodziców, podchodzą do ratowników. Wówczas w bazie przez megafon podajemy komunikaty i wszystko kończy się jedynie na strachu - wyjaśnia radiogdansk.pl Bożena Ruszkowska, szefowa krynickich ratowników.
WOPR-owcy próbują ograniczyć rozmiar problemu. Latem rozdają rodzicom na plaży specjalne opaski. Można zapisać na nich numer telefonu, a potem zamocować dziecku na ręku. Na wszelki wypadek opaski rozkłada się w plażowych barach.
Ratownikom pomagają policjanci. Mieszane patrole budzą respekt. Przy okazji łatwiej też sprawdzić stan trzeźwości potencjalnego topielca. Mandatów nie dają, upominają. Najwyraźniej takie rozwiązanie działa, bo coraz mniej jest przypadków utonięć pijanych plażowiczów.
W ciągu ostatnich trzech lat tylko jedna akcja ratownicza była z nietrzeźwym. To cieszy - zauważa ratowniczka.
Autor: Jan Muller
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.