Terrorysta, którego personaliów nie ujawniono, sprytnie korzysta z pieniędzy. 210 tys. funtów poszło na obrońców, aby nie trafił do więzienia. Kolejne 40 tys. wydał na prawników, którzy pomagają mu uniknąć ekstradycji w związku z jego dziewięcioletnią odsiadką. Twierdzi bowiem, że odesłanie go do Jordanii, skąd pochodzi, łamałoby prawa człowieka.
To tragedia, że mamy problemy z wyrzuceniem kogoś, kto może zrobić nam ogromną krzywdę. Jeszcze większą jest jednak to, że płacimy gigantyczne sumy za jego prawników - utyskuje deputowany torysów Philip Davies w rozmowie z "Daily Mail"
Pod pretekstem ochrony praw człowieka wiele spraw z terrorystami może zostać przegranych. Teraz bowiem dżihadysta żyje sobie z rodziną. Ma tylko specjalną bransoletkę. Nie może korzystać z transportu publicznego, telefonu komórkowego czy komputera.
Wszystko zaczęło się kilka miesięcy po ataku na World Trade Center. Wtedy mężczyzna przyleciał do Anglii z Jordanii jako uśpiony agent powiązany z Al-Kaidą. Na Wyspach ubiegał się o azyl. Tego mu jednak nie przyznano, ale terrorysta po prostu zaczął używać fałszywego imienia i zapadł się pod ziemię. Później on i jego żona otrzymali dom komunalny oraz 100 tys. funtów z pomocy społecznej (ok. 475 tys. zł).
Mężczyznę udało się jednak w końcu ująć. Wszystko przez bank, który zawiadomił policję o podejrzanej aktywności na rachunku ich klienta. Podczas nalotu na jego dom znaleziono komputery, a w nich instrukcje dotyczące przeprowadzania ataków terrorystycznych. Znaleziono też powiązania z wspierającym ISIS imamem Anjemem Choudarym (na zdjęciu powyżej) i Khuramem Buttem - jednym z zamachowców z London Bridge. Ostatecznie terrorystę skazano na dziewięć lat więzienia.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.