Wszystko zaczęło się od Lee Tae Juna. Do opinii publicznej w Korei trafiła informacja, że e-sportowiec umawia się z jedną ze swoich fanek. Niedługo później wyszło na jaw, że podobnie zachowuje się jego kolega z drużyny.
Mężczyźni prosili dziewczyny o zdjęcia. Jedna z nich miała być nawet nieletnia - podaje kotaku.com. E-sportowcy przyznali się do winy. Na razie nie grozi im nic poważnego ze strony klubu.
Cała sytuacja na pierwszy rzut oka wygląda niegroźnie. Należy jednak pamiętać, że w Korei, podobnie jak w Japonii, granica między fanem a idolem jest nieprzekraczalna. Wykorzystywanie popularności dla korzyści niezwiązanych ze e-sportem jest nieakceptowane i grozi nawet wydaleniem z klubu.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.