65-latek zjawił się na granicy hiszpańsko-marokańskiej w Melilli, enklawie w północnej Afryce, w nowym bmw X5. W czasie kontroli w piątek 8 listopada celnicy dokonali szokującego odkrycia. Wyposażeni w czuły przyrząd wykrywający nawet bicie ludzkiego serca zaczęli dokładnie badać jego auto, gdy usłyszeli stłumiony, rytmiczny dźwięk.
Gdy mundurowy wsadził rękę w szparę w desce rozdzielczej poczuł ciepło ludzkiego ciała. W specjalnie przygotowanym schowku za wciśnięty był przerażony chłopiec. Ledwo żywe dziecko miało problemy z oddychaniem i nie cierpiało na przykurcz kończyn. Nie było w stanie nawet samo wydostać się na zewnątrz - informują pogranicznicy.
Ustalono, że chłopiec dotarł do afrykańskiej granicy z UE z ojczystej Gwinei. Musiał po drodze do Maroka pokonać kilka tysięcy kilometrów przez Gwineę-Bissau, Gambię, Senegal i Mauretanię. To bezpieczniejsza trasa niż przez Mali i Algierię. Jego związek z 65-latkiem jest jednak nieznany, podobnie jak motywy przemytu.
BMW zostało rozłożone na części. Celnicy chcieli się upewnić, że nikt i nic więcej nie zostało w środku ukryte. Dziecko cierpiało, bo w schowku znajdowało się w bardzo niewygodnej pozycji. Konieczne było udzielenie mu pomocy medycznej. Ostatecznie trafiło do ośrodka dziecięcego w La Purisma, w Melilli. 65-latek został aresztowany.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.