Znajdująca się na Sycylii Etna ucieka do wody z prędkością 14 mm na rok. Nie jest to szybko, ale chodzi w końcu o spory twór geologiczny. Naukowcy boją się, że nawet takie "żółwie" tempo może przysporzyć kłopotów współcześnie żyjącym.
Alarmu bym nie wzbudzał, ale jest to coś, co musimy dokładnie obserwować. Szczególnie, czy Etna w swej ucieczce nie nabiera prędkości - powiedział szef grupy badawczej wulkanologów dr John Murray, który swoje przemyślenia opisał w najnowszym wydaniu "Bulletin of Volcanology".
Powód do skrupulatnych badań jest jeszcze jeden. To pierwszy znany przypadek zaobserwowanego "ześlizgiwania się" całego wulkanu. Badania już wygasłych dowiodły, że podobne zjawisko ruchu prowadzi do kruszenia się i dezintegracji ich stoków. Zwykle kończyło się to olbrzymimi osunięciami ziemi i skał.
Etna, której pierwszą erupcję odnotowano 3500 lat temu ma za sobą 200 gwałtownych wybuchów, w tym kilka w ostatnich dekadach. Ostatnio w 2017 roku kamienie i wypluty z krateru materiał piroklastyczny poranił turystów i ekipę naszych dziennikarzy - zauważa BBC.
"Ślizg" wulkanu jest lokalnym służbom mocno nie na rękę. Ryzko kolejnych erupcji jest duże. Tymczasem odkształcenia powstałe w wyniku ruchu bocznego Etny utrudniają obserwacje aktywności i odpowiednio wczesną reakcję przed ewentualnym kataklizmem.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.