Chodziło o maszynę startującą z kalifornijskiego portu im. Johna Wayne'a. Metalowy element uderzył w samochód na przybrzeżnej wyspie Balboa Island. To teren należący do Newport Beach, nieco ponad 8 kilometrów na południe od lotniska.
Klapka wlewu przebiła maskę samochodu, o niespełna metr mijając kierowcę. Mężczyźnie nic się nie stało. Sam wypadek miał miejsce pod koniec grudnia zeszłego roku - donosi NBC San Diego.
Federalna Administracja Lotnictwa wszczęła śledztwo. Jej eksperci spróbują ustalić, dlaczego element samolotu - dodatkowo chroniony specjalną linką - odpadł w czasie lotu. Przesłuchany zostanie m.in. pracownik lotniska odpowiedzialny za tankowanie maszyny.
Wypadek miał miejsce w szczególnym dla FAL i urzędników miejskich momencie. Niedawno ugodą zakończył się proces wytoczony władzom lotniczym, zmuszając je do utrzymania obecnej ścieżki podejścia i startu do lotniska Johna Wayne'a. FAL chciał, by samoloty mogły w większym stopniu krążyć nad obszarami zabudowanymi. Teraz pojawił się kolejny dowód, że to rozwiązanie obarczone ryzykiem.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.