Ofiary psów były w wieku od pięciu do dwunastu lat. Sześcioro dzieci zostało zaatakowanych na początku tego miesiąca w okolicach miasta Sitapur, położonego 80 km od stolicy prowincji Uttar Pradesh. Do większości śmiertelnych pogryzień dochodziło, gdy ofiary psów zbierały owoce mango lub udawały się do domów, by skorzystać z wychodka.
*Szereg śmiertelnych ofiar dzikich psów poważnie zaniepokoił mieszkańców. *Część ludzi podejrzewa, że przyczyną brutalnych ataków może być zamknięcie rzeźni, która nielegalnie działa w tych okolicach. Zwierzęta pozbawione źródła pożywienia stały się bardziej agresywne i zaczęły rzucać się na ludzi.
*W sumie, wskutek atatków dzikich psów, od listopada 2017 r. zginęło 12 osób. * Władze próbują ustalić, ile zwierząt może być zaangażowanych w krwawy terror mieszkańców wiosek, choć wydaję się to być syzyfową pracą. Po Indiach, włóczą się miliony bezpańskich psów, które żyją dzięki resztkom jedzenia znajdowanym na ulicach i śmietnikach. Dzikie czworonogi można spotkać wszędzie - zarówno w tych biedniejszych jak i bogatszych dzielnicach, gdzie pogryzienie nie jest niczym nadzwyczajnym. Mimo wszystko śmierć w takich przypadkach należała do rzadkości.
Szkoły odnotowały spadek frekwencji uczniów w związku z atakami. Nauczyciele sugerują rodzicom, by towarzyszyli swoim podopiecznym w drodze na lekcje oraz powrotu z zajęć. Do apelu przychylają się władze prosząc, o niepozostawianie dzieci bez opieki na ulicach.
Mieszkańcy próbują samodzielnie rozwiązać problem z agresywnymi zwierzętami. Strzelają do bezpańskich psów tłumacząc, że nie mają innego wyboru, bo władze im nie pomogą. Jednak od kilku dni w okolicach Sitapur działają cztery grupy hycli, którym udało się złapać już 24 psy. To jednak stanowczo za mało by zażegnać niebezpieczeństwo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.