20-latka wykorzystała desperację singli. W opisie swojej osoby napisała "wyślij mi 5 dolarów i zobacz, co się zdarzy". Użytkownicy rzeczywiście wysyłali jej pieniądze. W zamian byli "odznaczani". Maggie zbierała średnio 100 dolarów tygodniowo.
Pieniądze przesyłał co piąty użytkowników. Według dziewczyny sukces jej pomysłu wynikał nie z faktu, że 20 procent mężczyzn myślało, iż kupi za 5 dolarów randkę, ale ze zwykłego znudzenia aplikacją. Byli po prostu ciekawi, co się stanie.
Maggie uważa, że to nie jest oszustwo. Nie obiecywała bowiem niczego konkretnego. To, że jej reakcja nie była ona zgodna z oczekiwaniami, nie oznacza - według studentki - wprowadzania kogoś w błąd.
Tinder ma jednak inne zdanie. Właściciele aplikacji uważają to za pogwałcenie warunków świadczenia usług. Ostrzegli także, że każdy użytkownik, który dopuści się podobnych praktyk, zostanie zablokowany. Tak też się stało z 20-letnią studentką. Otrzymała informację, że jej konto zostało usunięte.
Tinder to mobilny portal randkowy. Korzysta z technologii lokalizacji, dzięki której możemy szybko namierzyć osoby chętne do randkowania. Korzystając z aplikacji możemy znaleźć osobę o zainteresowaniach zgodnych z naszymi preferencjami.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.