Niewielki pożar przerodził się w szalejący żywioł. W sobotę późnym wieczorem 55-letni spawacz zaprószył ogień w czasie pracy w gminie Artenara pod Las Palmas na Gran Canarii. Mężczyzna szybko został zatrzymany. Strażakom prawie udało się ugasić pożar lasu, kiedy nad ranem żywioł wymknął się spod kontroli.
Do tej pory ewakuowano tysiąc osób. Od świtu służby wywożą mieszkańców Gran Canarii i turystów z terenów zagrożonych. Ogień pochłonął już tysiąc hektarów lasów. Próbuje go opanować straż pożarna wspierana przez 120 żołnierzy - informuje gazeta "El Confidencial".
Jesteśmy przytłoczeni sytuacją. Kontynuujemy pracę, walczymy o naszą wyspę - napisała w komunikacie straż pożarna na Wyspach Kanaryjskich.
Kłęby dymu widać już z sąsiedniej Teneryfy. Władze Gran Canarii proszą Madryt o dodatkowe wsparcie. Z Malagi na wyspę kanaryjską leci największy śmigłowiec gaśniczy należący do hiszpańskiego Ministerstwa Środowiska.
Jak na razie nie ma informacji o ofiarach. Kanaryjczycy ze wszystkich sił starają się ugasić pożar jeszcze w niedzielę. W poniedziałek hiszpańska stacja meteorologiczna przewiduje na Gran Canarii silne wiatry, które dodatkowo pogorszą sytuację.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.