O pojawieniu się wirusa władze kraju poinformowały w piątek. U zarażonej osoby wystąpiło zagrażające życiu zapalenie mózgu. Obecnie jest ona leczona w szpitalu i czuje się już lepiej - donosi "Independent".
Gorączka Zachodniego Nilu została odkryta w Ugandzie w 1937 roku. Od tamtego czasu stopniowo rozprzestrzenia się na północ. Większość osób ugryzionych przez komary roznoszące wirusa nie ma żadnych objawów, u co piątej przebieg choroby przypomina grypę. U około 1 proc. zainfekowanych pojawiają się zapalenie mózgu lub opon mózgowo-rdzeniowych, które mogą prowadzić do śmierci.
W południowej Europie liczba zachorowań wzrasta z sezonu na sezon. W roku 2018 odnotowano 1300 przypadków, z czego 90 osób zmarło. Rok wcześniej liczba zainfekowanych nie przekraczała 300. Eksperci są zdania, że winne są nadzwyczajnie wysokie temperatury, które zachęcają komary do rozmnażania się i większej aktywności.
Wyjątkowo ciepłe lata wywołane zmianą klimatu najwyraźniej przyczyniły się do tego, że Gorączka Zachodniego Nilu dotarła na północ od Alp - Jonas Schmidt-Chanasit z Intytutu Bernharda Nochta.
Choroba rozprzestrzeniła się szczególnie na terenie Grecji, gdzie w 2018 roku odnotowano 316 przypadków, z tego 50 śmiertelnych. 243 osoby cierpiały na zapalenia mózgu lub opon mózgowo-rdzeniowych. Statystyki podniosły się znaczące także w krajach takich jak Serbia, Rumunia, Włochy czy Cypr. Niestety na Gorączkę Zachodniego Nilu jak dotąd nie ma szczepionki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.