Baza upublicznionych danych jest niezwykle bogata. Informacje o obywatelach Turcji dotyczą m.in. numerów identyfikacyjnych (odpowiednik numerów PESEL), adresów zamieszkania, dat urodzenia, a także personaliów rodziców - podaje portal ibtimes.co.uk.
Któż by sobie wyobrażał, że uwstecznianie ideologiczne, kumoterstwo i religijny ekstremizm w Turcji, doprowadzą do technologicznej zapaści fatalnej infrastruktury? - napisali w przesłaniu do najważniejszych tureckich polityków hakerzy.
Materiały dotyczące blisko 50 mln osób opublikowano na stronie islandzkiej grupy hakerskiej. Ich serwery zlokalizowane są w Rumunii. Nie wykluczone, że cyberatak ten miał związek z grupą Anonymous, która w 2015 roku wytoczyła wojnę Turcji. Kraj Erdogana popadł u hakerów w niełaskę po tym jak wśród wykradzionych tajnych rządowych danych znalazły się dokumenty potwierdzające wspieranie przez Turcję tzw. Państwa Islamskiego.
To prawdopodobnie jeden z największych cyberataków na świecie. W zeszłym roku hakerzy z Anonymous wykradli i udostępnili w internecie prawie 18 GB poufnych danych, dotyczących polityki rządu. Dzisiejszy atak jest jednak nieporównywalnie większy i dotyka bezpośrednio nie tylko elity, ale również zwykłych obywateli.
Zobacz także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.