"Życzymy Państwu dobrej zabawy - bo tylko o to chodzi w tym programie" - napisał na swoim instagramowym profilu prowadzący, czyli Filip Chajzer. Niestety, po obejrzeniu premierowego epizodu, wydaje się, że dobrze bawili się jedynie uczestnicy podczas nagrywania odcinka. Momentami udawało im się rozbawić także publiczność - ciekawe tylko, na ile jej śmiech był prawdziwy, a na ile wyreżyserowany. Może potraktowali wyczyny uczestników jak kabaret? Bo na pewno nie da się śmiać, gdy zakładamy, że gracze naprawdę podlegają hipnozie. Wówczas bowiem jedyne, co widać, to sztuczność.
Filip Chajzer sam poddał się hipnozie. Jak napisał na swoim facebookowym profilu, bez tego doświadczenia nie podjąłby się prowadzenia show. Gdy internautka spytała, jakie to uczucie, odpisał: "Tak na serio serio to mega dziwne. Taka marihuana po której nie dostajesz pacmana. To znaczy tak czytałem o marihuanie".
O co chodzi w tym dziwacznym show?
"W każdym z odcinków pięcioosobowe drużyny będą walczyły o nagrodę pieniężną. Pozornie błahe zadania nabiorą jednak zupełnie innego wymiaru, gdy uczestnicy znajdą się w stanie hipnozy!" - oto opis z oficjalnej strony stacji. W każdym odcinku grupa składająca się z pięciu osób powalczy o 50 tys. zł. Będą musieli wykonywać różne zadania, ale przed każdym z nich hipnotyzer nakaże im widzieć, słyszeć coś, czego w rzeczywistości na scenie nie ma albo po prostu zachowywać się nieracjonalnie.
Każda dobrze wykonana czynność, wcześniej wyceniona na kilkaset złotych, zostanie nagrodzona określoną kwotą. Współpracując, uczestnicy mogą zgromadzić sporo kasy. Show nagrywany jest przy współudziale publiczności, która, niestety, w kilku żenujących momentach zanosiła się śmiechem. Ją też zahipnotyzowano?
Piątkę śmiałków, która została wyłoniona w castingach, jeszcze przed rozpoczęciem rywalizacji zahipnotyzowano tak, aby wykonywali polecenia hipnotyzera. Był nim Artur Makieła, który na co dzień pracuje jako coach. "Postawiłem sobie za cel szerzyć wszelką wiedzę, jaką przez lata zdobyłem, aby pomagać ludziom stawać im się coraz lepszymi" - czytamy na jego stronie. W "Hipnozie" jego zadaniem jest wprowadzenie uczestników w ten stan, a później rozkazywanie im. Trzeba przyznać, że pewny siebie Makieła wywiązał się ze swoich obowiązków (przynajmniej pozornie) i sprawił dobre wrażenie przed kamerami.
Chajzer również starał się, jak mógł, by prowadzić show lekko i dowcipnie. Ubrany w garnitur wyglądał szykownie i nadawał programowi powagi - w końcu podobno widzowie maja do czynienia z poważnym zagadnieniem, a nie tylko grupą wygłupiających się dorosłych ludzi.
"Zdjęliśmy z nich bariery stresów dnia codziennego, odpaliliśmy dziecięcą kreatywność" - stwierdził hipnotyzer. Naprawdę? Niestety, ale dziecięca kreatywność uczestników wydawała się jedynie kiepską grą aktorską.
Pierwszy odcinek. Kto wystąpił?
Widzowie mogli kibicować drużynie składającej się z Pauliny, Marcina, Magdaleny, Grzegorza i Mateusza. Zmierzyli się z kilkoma konkurencjami - przygotowywali koktajle, układali napis z liter, obsługiwali gwiazdy w wyimaginowanym spa. Utrudnienia zaserwowane przez hipnotyzera były najróżniejsze - Grzegorz miał ryczeć jak dinozaur, Magda uważać, że wszyscy z nią flirtują, Paulina była przekonana, że ma bardzo sucho w ustach itp. Wystarczyło, że Makieła powiedział magiczne "raz, dwa, trzy - oczy otwarte, wracacie do gry" i uczestnicy znów zachowywali się normalnie. Na komendę również zasypiali.
Ostatecznie do domu zabrali nieco ponad 40 tys. zł.
W pierwszym odcinku nie brakowało krzyków, jęków, stęków, skłonów, skakania, wygłupiania się – im dłużej trwał program, tym bardziej zrozumiałe było zapewnienie hipnotyzera o wydobyciu dziecięcej natury uczestników. Ci zachowywali się jak rozbrykane dzieci, na scenie panował chaos.
Czy ktokolwiek zechce obejrzeć drugi odcinek programu? Czy Chajzer powinien go bronić? Niestety, ale prowadzenie kuriozalnego show może mu nieco popsuć doskonały wizerunek. Póki co jednak wszyscy go uwielbiają, a internet huczy od komentarzy typu: czemu to zrobiłeś?
Oglądaliście "Hipnozę"? Jak wrażenia?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.