To pierwszy przypadek zarażenia groźnym wirusem w Hiszpanii. Departament zdrowia regionu Walencji (obejmuje Alicante na Costa Blanca) twierdzi, że nigdy wcześniej na terenie kraju nie odnotowano zarażenia czikungunią.
Władze medyczne ogłosiły wdrożenie specjalnych protokołów bezpieczeństwa. Podjęto też działania, które sprawdzą, czy komarów przenoszących tropikalną chorobę może być więcej - donosi "El Pais".
Rodzina z Islandii pojechała na wczasy do Hiszpanii w maju. Na wypoczynek do Alicante na Costa Blanca, matka z synem i swoją siostrą przyjechały na 2 tygodnie. Pierwsze objawy choroby pojawiły się 1 czerwca, dzień po powrocie z Hiszpanii.
Pierwsza do szpitala udała się 7 dni po powrocie z Costa Blanca 37-letnia kobieta. Skarżyła się na silną gorączkę, dreszcze i bóle mięśni. Z tymi samymi symptomami zgłosiła się też jej siostra z synem. Testy zrobione przez lekarzy w Rejkiawiku wykazały obecność wirusa. Czikungunię wywołało ugryzienie komara.
Na czikungunię nie ma lekarstwa. Choroba charakteryzuje się nagłą gorączką i dreszczami. Może też pojawić się zapalenie spojówek i bóle stawów. Czas jej trwania wynosi zazwyczaj do 12 dni. Ponieważ nie istnieje specjalna szczepionka, leczenie polega głównie na łagodzeniu bólu i przeczekaniu infekcji. Choroba może zakończyć się śmiercią, ale zadarza się to rzadko, przeważnie, gdy zpadną na nią starsze osoby.
Nazwa choroby pochodzi od plemienia Makonde z Afryki. Pierwszy przypadek czikungunii odnotowano w Tanzanii w 1953 roku. Nazwa choroby oznacza zgarbienie lub przykurczenie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.