Zostały zabrane z powodu chorób i zaniedbania. Afera wokół prywatnej hodowli dzikich zwierząt wybuchła na początku lata zeszłego roku. Mieszkaniec wioski pod Śremem miał tygrysy, pumy, lamparty i antylopy. Do wielbiciela egzotycznej fauny przyjechali animalsi w asyście policji, inspektora weterynarii oraz pracowników poznańskiego zoo. Teraz właściciel zwierząt oskarża tych ostatnich o przekroczenie uprawnień.
Część zwierząt wywieziono za granicę, a tygrysy, które trafiły do zoo, zostały wykastrowane - mówi oburzony w rozmowie z "Super Expressem".
Zoo tłumaczy tę decyzję względami zdrowotnymi. Rzeczniczka powiedziała dziennikarzom, że tygrysy były agresywne względem siebie i istniała obawa, że się zagryzą. Policja prowadzi jednak śledztwo w sprawie nielegalnej kastracji zwierząt.
Ich prawowity właściciel również jest na celowniku śledczych. Zarzucono mu, że źle zajmował się egzotycznymi zwierzętami, które były chore i zaniedbane. Sam zainteresowany nie zgadza się z taką oceną sytuacji, ale usłyszał już prokuratorskie zarzuty znęcania się nad zwierzętami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.