Zmiana nazwy ma sprawić, że kraj będzie lepiej kojarzony. Tłumaczono, że nazwa Holandia (odnosząca się do regionu Amsterdamu i Rotterdamu) nasuwa na świecie skojarzenia związane jedynie z narkotykami i prostytucją.
Sama nazwa może nie wystarczyć. W rozmowie z o2.pl sprawę skomentował dr Janusz Sibora, ekspert ds. protokołu dyplomatycznego. - Z punktu widzenia historycznego Niderlandy są nazwą bardziej poprawną. Osobiście nigdy nie kojarzyłem tego kraju z narkotykami i prostytutkami - mówi ekspert.
Nie wierzę jednak, że to wystarczy. Świat trudno będzie przekonać do dłuższej nazwy. Trzeba pamiętać, że to również pewnego rodzaju marka, a branding powinien być krótki - komentuje dr Sibora.
Wysoka cena zmiany. Wyliczono, że w związku z oficjalną zmianą nazwy, holenderski budżet straci 200 tys. euro. - To prawdopodobnie bardzo zaniżone szacunki. Tyle mogą kosztować nowe pieczątki, albo inne drobiazgi. To są operacje, które nie tylko trwają długo, ale pochłaniają miliony euro - dodaje ekspert.
Jednak skoro sami mieszkańcy kraju czują się z tą nazwą lepiej, to oczywiście popieram ten pomysł. Określenie Niderlandy pokazuje różnorodność królestwa, w którym każdy ma swoje miejsce, a nie jest zdominowane przez jeden region, Holandię - dodaje dr Sibora.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.