Policja w Amsterdamie zamknęła nielegalny dom publiczny. Adres widniał na wielu stronach reklamujących usługi prostytutek, ale nie znajdował się w oficjalnym rejestrze. W domu funkcjonariusze znaleźli trzy panie do towarzystwa i ich klientów - informuje "Metro".
Właściciele o niczym nie wiedzieli. Para dowiedziała się o procederze od policji, po powrocie z wakacji. Okazało się, że postanowili wynająć dom na czas wyjazdu na urlop.
Myśleli, że zrobili świetny biznes. Agencja wynajmu miała przekazywać klucze użytkownikom Airbnb. Teraz para domaga się odszkodowania od amerykańskiego serwisu, który ma przeprowadzić wewnętrzne dochodzenie w sprawie incydentu.
Policja nie może nic zrobić. Prostytucja jest w Holandii legalna, ale domy publiczne muszą być zarejestrowane, a warunki pracy w nich są ściśle regulowane. Żadna z prostytutek nie jest nielegalną imigrantką ani ofiarą handlu ludźmi, więc policja mogła jedynie wyrzucić je z mieszkania.
Para brzydzi się własnego domu. Śpią na dmuchanym materacu i nie dotykają niczego, co mogło zostać wykorzystane przez prostytutki lub ich klientów. Ich obrzydzenie wzrosło, kiedy policjanci powiedziali im, jakie pochodzenie mają tajemnicze plamy, które odkryli na dywanie i kanapie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.