Naukowiec trafił do aresztu podejrzany o brutalne zamordowanie żony. Zwłoki 52-letniej kobiety były w walizce, która leżała w drewnianej skrzynce - informuje "The Straits Times". Na szyi widać było zaciśnięty drut. Nie odkryto innych obrażeń na ciele ofiary zabójstwa.
Z walizki wyciekała krew - powiedział Law Kwok Hoi z policji kryminalnej.
Cheung Kie Chung zgłosił policji zaginięcie żony 20 sierpnia. Poinformował, że trzy dni wcześniej wyszła ona z mieszkania na terenie uniwersyteckiego kampusu po porannej kłótni i do tej pory nie wróciła. Małżonkowie żyli tam ze swoimi dziećmi, córką i synem.
Według policji 16 sierpnia wieczorem kobieta pokłóciła się z córką. Następnego dnia rano kobieta urządziła awanturę profesorowi, że nie wspierał jej w trakcie awantury. Potem pojawiło się zawiadomienie jej męża o zaginięciu 52-latki.
Śledczy obejrzeli nagrania z kamer monitoringu i to naprowadziło ich na trop. Na taśmach widać było mężczyznę wynoszącego drewnianą skrzynkę, za to nie mogli znaleźć zapisu, na którym byłoby widać, jak kobieta wychodzi z mieszkania.
Nalot na biuro profesora we wtorek po południu skończył się jego aresztowaniem. Policjanci są przekonani, że kobieta zginęła w mieszkaniu na terenie kampusu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.