Nastroje w ośrodku robią się coraz gorętsze. 300 osób podpisało się pod petycją do węgierskich władz, by te zmieniły procedury i przyspieszyły rozpatrywanie wniosków o azyl. Żądają też przeniesienia do otwartego obozu.
Węgierski rząd się nie ma zamiaru ugiąć. Jak zaznaczył Gyoergy Bakondi, doradca Wiktora Orbana ds. bezpieczeństwa wewnętrznego, nie ma mowy o przenoszeniu imigrantów z Kiskunhalas do otwartych ośrodków, "ponieważ umieszczono ich w zamkniętym obozie nieprzypadkowo". Dodatkowo przedstawiciel rządu zaznaczył, że personel ośrodka robi wszystko, co możliwe, by zapewnić imigrantom jak najlepsze warunki.
Spokój kontrolowany przez policję. Władze liczą się z możliwością wybuchu niezadowolenia. Już wcześniej imigranci rzucali kamieniami w policję. W okolicy obozu pojawili się dodatkowi funkcjonariusze, którzy pomagają utrzymać porządek w mieście i pilnują, by nikt nie wydostał się z ośrodka - informuje TVN24.
Kiskunhalas to specjalny ośrodek, w którym przebywają 484 osoby. Są to imigranci, którzy zostali skazani przez sąd za nielegalne przekroczenie granicy lub inne wykroczenia. Dodatkowym warunkiem, jaki muszą spełniać przebywający w nim uchodźcy, to złożenie wniosku o azyl. Inaczej zostaliby deportowani.
Autor: Antek Kwiatecki
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.