Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...

Imprezy są w całej Polsce, ale tylko tutaj tak wyjątkowe

11

Jeszcze nie tak dawno, w latach 90., muzyczna mapa Polski była wyraźnie podzielona. Wciąż bardzo duże znaczenie miały subkultury, a łączność pomiędzy środowiskami utrudniała telefonia stacjonarna i opieszałość poczty. W dodatku lokalny patriotyzm nakazywał pielęgnować swoją odrębność i indywidualizm. Łódź była krajową stolicą drum’n’bassu, Warszawa stała – i do dziś to się zresztą nie zmieniło – house’m i hip-hopem, a miłośnicy goa trance’ów zamiast do wschodnich Indii zawsze mogli wybrać się do Sopotu. Wszystko to zmienił Internet. Dziś kluby w Berlinie, Bangkoku i Bydgoszczy wyglądają zaskakująco podobnie, didżeje z obu półkul globu śledzą te same blogi i portale, a imprezowicze z najdalszych zakątków świata oglądają się nawzajem na portalach społecznościowych i serwisach streamingowych.

Imprezy są w całej Polsce, ale tylko tutaj tak wyjątkowe
(Shutterstock.com)
Zobacz także: Siekiera, motyka, bimber, szklanka

Dziś różnice między najaktywniejszymi miastami na imprezowej mapie kraju zależą głównie od uwarunkowań geograficznych i trudnej do jednoznacznego sprecyzowania atmosfery konkretnych metropolii. O pokawałkowanym ze względu na swoją urbanistyczną decentralizację, kolorycie Warszawy Rafał Grobel, DJ i promotor związany z wytwórniami S1 Warsaw i MOST, a także lokalnym przedstawicielstwem Boiler Roomu, mówi, że – „Scena warszawska ma wiele cech typowych dla stolic czy też największych ośrodków w danym kraju. Dzięki najliczniejszej populacji, wydarzeń kulturalnych odbywa się tu najwięcej w Polsce. Jednocześnie jednak Warszawa jest wybitnie specyficznym miejscem, w którym miksują się wpływy wschodu i zachodu, co sprowadza się do zaskakującego spektrum gustów czy też oczekiwań, a co za tym idzie także i oferty klubów.” I tak – często mało wyszukane, cotygodniowe imprezy z rapem i r’n’b przeplatają się tu z mocno zaangażowanymi inicjatywami spod znaku techno. A reggae’owe soundsystemy grają w tych samych lokalach, co poruszające się na granicach żartu i powagi scena youtube’owych selektorów. Wszystko to egzystuje tuż obok siebie. Mając do wyboru szeroką bazę klubów i letnich, nadwiślańskich open barów, miłośnicy konkretnych gatunków, o tym gdzie pójść orientują się zwykle przez facebookowe wydarzenia. „Jeśli miałbym porównać klimat warszawskiej sceny to paradoksalnie jest jej dziś najbliżej do... Nowego Jorku.” – kontynuuje Grobel, który nieraz konsolidował już środowisko wokół takich projektów jak Niewidzialna Nerka czy – niedawny – Side One Ten – „Warszawa uwielbia imprezy konceptualne, nietypowe miejscówki, lofty, one-offy. Ludzie lubują się w barach i jedzeniu serwowanym do późna, a w zasadzie standardem jest to, że gra się w tych miejscach dobrą muzykę i winyl ma w nich niezłą pozycję. Stolica jednak poza latami totalnej mody jest miastem gatunkowego środka. Generalnie można w tym mieście wyczuć nutkę przypału i to, że łatwo ulega pokusom, ale nie można mu też odmówić dynamicznego wklejania się w światowe zjawiska. Zdecydowanie, będąc fanem muzyki, można tu satysfakcjonująco spędzać czas.”

Do zakochania jeden krok

Warszawscy imprezowicze często muszą się nachodzić lub najeździć taksówkami w poszukiwaniu swoich ulubionych rytmów. Kraków jest w tym względzie dużo bardziej scentralizowany. „Myślę, że scenę tego miasta charakteryzuje bliskość miejsc i pewna miniaturyzacja.” – stwierdza Daniel Drumz, DJ i producent poruszający się po szerokim spectrum gatunków miejskich od hip-hopu po równie taneczne jak zwichnięte, elektroniczne, nowe bity. – „Kluby może nie są największe ale są położone dosyć blisko siebie. Łatwo jest wyskoczyć w środku imprezy i sprawdzić co dzieje się obok. Impreza się skończyła? Nie ma problemu, za rogiem może jeszcze coś się dzieje. Każdy zna każdego, a nawet jeżeli nie, to kolega zna, więc jesteśmy o krok od tego, żeby dowiedzieć się jak brzmi muzyka, której nie znamy.” I właśnie ta miniaturyzacja o której wspomina reprezentant U Know Me Records i stały, gramofonowy współpracownik Eldo, wpływa na to, że otwartość gatunkowa w Krakowie jest dużo większa niż w Warszawie. Rozkochani w house’owej pulsacji królowie parkietów mieszają się z równo maszerującymi, ubranymi na czarno techno żołnierzami i bujającymi tylko głową słuchaczami hip-hopu. „Jak chciałem zagrać coś z czego nie byłem do końca znany w klubach, to zawsze robiłem to po raz pierwszy w Krakowie i moje eksperymenty nikogo tu nie dziwiły.” – kontynuuje Daniel Drumz – „I choć teraz ta mapa nieco się zmieniła, a turystyka wypędziła kilka miejsc na dalsze, ale z góry upatrzone pozycje , to – z drugiej strony – wyprawa z Rynku na Kazimierz czy Podgórze już nikogo nie straszy tak jak kiedyś, a to nadal spacer do pokonania na piechotę.”

Kto ma dziś czas

Podobnie scentralizowana jest scena innego miasta leżącego na południu Polski. Jednak jego charakteru Paweł Klimczak znany lepiej jako Naphta – DJ, producent i promotor znany z wielu inicjatyw na różnych polach muzycznego światka – upatruje w czymś innym. „Wydaje mi się, że wrocławska specyfika leży w ogólnym klimacie tego miasta – ono jest bardziej wyluzowane, laid back, jak pięknie określają to Amerykanie.” – twierdzi autor debiutanckiej płyty „7th Expedition”, która ukaże się na dniach nakładem wydawnictwa Transatlantyk – „Punkowa historia twierdzy Wrocław też robi swoje. Sporo tutaj alternatywnych, niezależnych inicjatyw – od squotów po imprezy techno. Zresztą nawet bardzo młode ekipy zorientowane na nowoczesną muzykę korzystają z dobrodziejstw tradycyjnego DIY - do stopnia, w którym wydają ziny. Z jednej strony przez ten niezobowiązujący klimat rodzi się sporo ciekawych rzeczy, z drugiej – ciężko jest się zjednoczyć, czy zorganizować wokół większego celu, np. budowania mocnej, lokalnej sceny. Co i rusz okazuje się, że ktoś robi niesamowitą muzykę, a inni o tym nic nie wiedzieli. Ale twórczy klimat Wrocławia to fakt. Przemawia za nim spora ilość kapitalnych muzyków, producentów, DJ'ów i animatorów życia muzycznego.” Fakt ten swoje odzwierciedlenie znajduje w imprezach organizowanych z charakterystyczną dla tego miasta wyluzowaną nieregularnością.

Maszyna ludzka

O ile we Wrocławiu duża część tego typu oddolnych, klubowych inicjatyw spotyka się ze sporym odzewem ze strony publiczności, to trójmiejski DJ i promotor – autor cyklu imprez COAST2COAST i booker kilku krajowych festiwali – Tomek Hoax mówi, że w Trójmieście nigdy nie da się tego przewidzieć. „Pewnikiem jest tu brak konsekwencji w odbiorcach. Często równie ciekawe imprezy z tak samo dobrym line-upem potrafią znacząco różnić się frekwencją. I nie jest to związane z tym, że jednego dnia padało, drugiego – było ślisko, a tylko trzeciego – przyjemnie i ciepło na dworze. Wydaje mi się, że tutejsze środowisko nie do końca wierzy w cykle imprez i na dwóch wieczorach zorganizowanych pod tym samym szyldem raz może pojawić się 30 osób, a raz 300.” – stwierdza pomorski aktywista związany przez lata z klubem Żak. I w tym akurat aspekcie dotyka kwestii łączącej promotorów działających pod wszystkimi możliwymi szerokościami geograficznymi. Pomimo każdej z tych, urbanistycznych i „atmosferycznych” różnic, dziś wszystkie lokalne sceny są bowiem do siebie bardzo zbliżone. Co nie zmieniło się od lat – zależą tylko i wyłącznie od ludzi je współtworzących – ich potrzeb i zaangażowania w nocne życie swojego miasta. Owe zainteresowania jednak w dobie Internetu są – paradoksalnie – dużo bardziej zindywidualizowane niż w latach 90.


Party Challenge by Desperados to pierwsze Mistrzostwa Polski Twórców Imprez, w których przedstawiciele sceny klubowej z czterech miast Polski konkurują o miano najlepszego organizatora wydarzeń imprezowych. Mistrzostwa zmieniają sposób myślenia ludzi o imprezowaniu i podnoszą je do rangi prawdziwej sztuki.

To pierwsze takie wydarzenie w Polsce. Zasady są proste. W Warszawie, Gdańsku, Poznaniu i Krakowie po dwóch przedstawicieli twórców imprez z tych miast spotkało się na neutralnym terenie. Tego samego wieczoru muszą rozkręcić imprezę – każdy na swój unikalny sposób i przekonać do siebie imprezowiczów. O tym, kto wygrywał starcie i awansował do Wielkiego Finału, zdecydowali imprezowicze, którzy są sędziami tego pojedynku.

Ty też możesz zostać jednym z nich, zdobądź zaproszenie na Wielki Finał Party Challenge by Desperados 27.02 w Warszawie na o2.pl.

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Dwie rosyjskie rafinerie bez ropy? Skuteczny atak Ukrainy
Myje się dwa razy w tygodniu. "Mam obawy, że brzydko pachnę"
Robert Karaś będzie reprezentować azjatycki kraj. "Zrobię to z dumą"
Wjechał na oblodzone jezioro. Auto utknęło na środku
Poruszające sceny. Tak dzieci pożegnały zamordowanego księdza
Pierwsze takie nagranie przelotu Falcona 9. "Potrafi nieźle huknąć"
"Klucz do skutecznej obrony". Mówi, co powinna robić Polska
Nagi mężczyzna w masce zaczepia kobiety. "Wyglądał jak obłąkany"
Rosjanin błagał o litość. Pokazali nagranie w sieci
Wyniki Lotto 21.02.2025 – losowania Euro Jackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Nie żyje dwóch młodych strażaków. To kolejna tragedia w regionie
EuroBasket 2025. Litwa z ogromną przewagą pokonała Polskę
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić