Iran wystrzelił kilkanaście pocisków balistycznych w kierunku dwóch baz w Iraku, w których stacjonują amerykańscy żołnierze. Miała to być zemsta za śmierć generała Sulejmaniego.
Irańska Straż Rewolucyjna ostrzegła USA i ich sojuszników przed odwetem. Zagroziła, że w przypadku zaatakowania Iranu, zbombardowane zostaną Dubaj w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Hajfa w Izraelu.
Do ataku na amerykańskie bazy w Iraku doszło w nocy z wtorku na środę. Pociski trafiły w bazę lotniczą Al Asad oraz bazę Irbil w irackim Kurdystanie. Amerykańskie źródła podają, że nie ma żadnych informacji o ofiarach śmiertelnych. Irańskie media państwowe twierdzą jednak, że zginęło 80 "amerykańskich terrorystów".
Za pośrednictwem Twittera Donald Trump odniósł się do ataku ze strony Iranu. Oficjalne oświadczenie w tej sprawie ma wydać w środę po południu.
Wszystko jest w porządku! Pociski wystrzelono z Iranu w kierunku dwóch baz wojskowych w Iraku. Trwa szacowanie ofiar i zniszczeń. Na razie jest dobrze! Mamy najsilniejszą i najlepiej wyposażoną armię na świecie! - napisał w nocy prezydent USA.
Wcześniej Donald Trump zagroził, że jeżeli Teheran zaatakuje Amerykanów, to Stany Zjednoczone uderzą w 52 irańskie cele. Liczba ta odnosi się do zakładników z USA, których Iran wziął do niewoli w 1979 r.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.