Napięcie na linii USA-Iran rośnie. Przed kilkoma dniami Stany Zjednoczone wysłały na Środkowy Wschód lotniskowiec Abraham Lincoln i eskadrę bombowców. Amerykańskie władze podkreślały, że to "wyraźny sygnał ostrzegawczy" dla Teheranu.
Nie zrobiło to na Iranie wrażenia. Hossein Salami, dowódca IRGC, miał stwierdzić, że ostatnie ruchy ze strony USA to jedynie "element wojny psychologicznej mającej na celu nastraszenie państwa irańskiego i niektórych przedstawicieli władzy".
Wojna USA z Iranem jest niemożliwa, bo USA nie mają dość dużej siły rażenia ani odwagi, żeby rozpocząć batalię. To dlatego, że Iran ma silne wojsko, a amerykański lotniskowiec jest podatny na ataki. USA nie mogą podjąć takiego ryzyka – cytuje naczelnego dowódcę IRGC irański parlamentarzysta Mohammad Ali Pourmokhtar. Hossein Salami miał wypowiedzieć te słowa podczas zamkniętych obrad parlamentu – informuje agencja Mehr.
Amerykanie ostrzegli Iran. John Bolton, doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego, zapowiedział, że każdy atak na interesy USA lub ich sojuszników spotka się z "bezlitosnym odwetem". Według nieoficjalnych informacji irańskie siły prowadzą "potencjalne przygotowania" do "możliwego ataku na USA", dlatego Amerykanie zdecydowali się wysłać na Środkowy Wschód swoją flotę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.