Zorientowali się, kiedy było już po wszystkim. Na wybieg pingwinów przylądkowych wrocławskiego zoo dostał się jenot. Pracownicy zobaczyli go dopiero na nagraniach monitoringu. W sumie jenot zagryzł pięć tońców: Shunaj, Joey'a, Mammę, Astrid oraz Janusha.
Jedną z jego ofiar jest znana w całej Polsce samiczka. Jak napisało na swoim oficjalnym profilu na Facebooku zoo, Janush "była ulubienicą nas wszystkich i ambasadorem swojego gatunku - pingwinów przylądkowych." Wielbiciele tońca nie kryją rozpaczy w komentarzach.
Serce pęka....mimo, że to natura i instynkt, to i tak bardzo bardzo smutno - napisała jedna z internautek.
Wszystkie ocalałe pingwiny są teraz zamknięte na zapleczu. Zoo sprawdza dotychczasowe zabezpieczenia i zakłada nowe, które mają zatrzymać kolejnych nieproszonych gości.
Janush stała się znana tuż po urodzeniu. Pisklę było zbyt słabe, by samodzielnie wykluć się z jaja, więc pracownicy zoo musieli mu trochę pomóc. Niestety po tym rodzice odrzucili malucha, który był przez to pierwszym pisklęciem wychowywanym w zoo poza stadem. Dopiero po trzech miesiącach opiekunowie mogli pobrać krew Janusha i wtedy okazało się, że to samiczka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.