Bomby spadły na poligonie niedaleko wschodniego wybrzeża Korei Południowej. Każda z nich ważyła tonę – podała telewizja Fox News powołując się na wypowiedź rzecznika prezydenta tego kraju. Powiedział też, że w trybie pilnym spotkają się doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Korei Południowej i USA.
Te manewry to odpowiedź na prowokację Korei Północnej. O godzinie 5:58 reżim wystrzelił pocisk rakietowy, który kilka minut później przeleciał nad japońską wyspą Hokkaido. Następnie rozpadł się i wpadł do Oceanu Spokojnego. Mieszkańcy zostali ostrzeżeni, ale nie podjęto prób przechwycenia rakiety. To jak na razie najgroźniejszy incydent z wykorzystaniem broni Korei Północnej.
- Wystrzeliwując pocisk w kierunku Japonii, KRLD stworzyła niezwykle poważne, niemające precedensu zagrożenie dla bezpieczeństwa Japonii – powiedział rzecznik rządu Japonii, Yoshihide Suga.
Rakieta Kim Dzong Una miała być reakcją na ćwiczenia odbywające się na Półwyspie Koreańskim. Międzynarodowe manewry trwają tam od kilku dni. Odbywają się co roku i za każdym razem powodują napięcia. Zdaniem ekspertów teraz reakcja Korei Północnej była bardziej zdecydowana ze względu na słowa Trumpa o tym, że w razie ataku, Kim Dzong Un poczuje gniew i furię, jakiej świat jeszcze nie widział.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.