Zwolennicy rozpadu "Złotego Stanu" zebrali wystarczające poparcie. Urzędnicy wyborczy Kalifornii potwierdzili, że wpłynęło ponad 400 tysięcy ważnych podpisów pod wnioskiem o zorganizowanie referendum. To oznacza, że Kalifornijczycy 6 listopada zdecydują o przyszłości stanu. Plebiscyt odbędzie się przy okazji wyborów.
Odpowiednie zarządzenie wydamy 28 czerwca - potwierdził urząd sekretarza stanu Kalifornii.
Aktywiści CAL 3 twierdzą, że podpisów było ponad 600 tysięcy. Jakby nie było, granica wynosząca 365 tysięcy podpisów wymagana do zarządzenia referendum została przekroczona. Zwolennicy podziału Kalifornii działali we wszystkich 58 hrabstwach wchodzących w skład stanu USA.
Za inicjatywą stoi miliarder Tim Draper, inwestor wysokiego ryzyka. Jego pomysł polega na podziale Kalifornii na trzy mniejsze stany o niemal równej liczbie ludności, jednak różniące się powierzchnią - podaje CNN. Zgodnie z planem powstałaby: Kalifornia Północna, Kalifornia i Kalifornia Południowa.
Jak wyglądałby "Złoty Stan" po podziale? Draper już to zaplanował. Kalifornia Północna miałaby obejmować obszar od Zatoki San Francisco do granicy z Oregonem. Kalifornia Południowa zaczynałaby się na wysokości miasta Fresno i ciągnęłaby się dalej na południe, a nowa, "właściwa Kalifornia" (zdecydowanie najmniejsza powierzchniowo) objęłaby hrabstwo Los Angeles i tereny wybrzeża na południe od Zatoki San Francisco.
Nie była to pierwsza próba doprowadzenia do referendum, ale pierwsza udana. Tim Draper podobne wnioski składał już w 2012 i 2014 roku, jednak w obu przypadkach urzędnicy unieważnili wiele podpisów popierających inicjatywę.
Miliarder argumentuje, że rozpad stanu pobudzi edukację i obniży podatki. Draper twierdzi też, że łatwiej będzie o inwestycje infrastrukturalne. Kalifornia jest najbogatszym stanem USA. Gdyby była niepodległym państwem, plasowałaby się na ósmym miejscu wśród najzamożniejszych krajów świata.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.