*Tytuł brzmi: "Polska kontra homoimperium. Jak się bronimy przed terrorem "postępowców"". *Tytuł jak tytuł, mnie niewiele mówi, bo do dzisiaj nie wiedziałam, że jest w ogóle gdzieś jakieś homoimperium. Człowiek, jak widać, uczy się całe życie..
Ale idziemy dalej... Powyżej napisu mamy Tomasza Terlikowskiego w zbroi superbohatera rodem ze średniowiecza albo "Gry o tron", który niczym uzdrowiciel albo telewizyjny cudotwórca pokazuje nam swą umięśnioną i, jak mniemam, nieskalaną jakimkolwiek nierządnym czynem ani gwoździem tak zwanego magika z tivi dłoń. No bo co w sumie złego i niemoralnego można zrobić prawą ręką? Albo inaczej: co złego prawą ręką może zrobić superman Terlikowski? Nic. On nie ma żadnych świńskich myśli i, jak widzimy, walczy z homoterrorem.
Obok niego w kostiumie superbohatera, mazowieckiego batmanoida, stoi dumny Jan Pospieszalski. Napina z całej siły silikonowe mięśnie, rączki idealnie wzdłuż ciała, piękny żołnierz jedynie słusznej sprawy. Oblicza obu męskich ciach prawicy skupione, myślące i jakże czujne. Nic, tylko paść przed nimi na kolana i zaintonować jakąś mocną pieśń. Mnie na przykład, ale ja jestem element wywrotowy i trochę interesuję się kostiumami, przychodzi na myśl stary ale jary, do zobaczenia na YT, teledysk Village People do piosenki "Y.M.C.A.". Chłopaki pasują tam idealnie.
Patrzę sobie na ten cud sztuki graficznej i myślę, absolutnie bez złośliwości: jaka to ładna i seksowna, a do tego gejowska do szpiku kości okładka, która mogłaby zdobić niejedno pismo dla gejów i lesbijek oraz transseksualistów na świecie. Tam chyba nawet najbardziej zepsuci i postępowi oraz zakręceni i upaleni trawą geje nie wpadliby na coś takiego i ani chybi patrzą na dzieło grafików z "Do Rzeczy" z zazdrością….Nie wiem, czy to zamierzone i nie pytam, co palą graficy z "Do Rzeczy", ale dwaj panowie są jak magnes dla całej znienawidzonej i postępowej gejozy.
Nie wiem, czy chodzi o to, że swym gejowskim seksapilem Terlikowski i Pospieszalski ściągną do pięknego kraju nad Wisłą zastępy niewyżytych seksualnie postępowych, a do tego pewnie lewackich gejów, którzy będą marzyć o dzikich orgiach z ich udziałem i tym samym panowie z modlitwą na ustach poświęcą się dla heterolandu.
Może to obrazowanie skrytych pragnień obu panów, może oni w swoich głowach i zakamarkach umysłu rzeczywiście w najśmielszych marzeniach widzą siebie w kostiumach supermana jak na Halloween czy rodem z klubu dla transów. Może też chodzi o to, aby wystawić ich jako przynętę, by ocalić zagrożoną przez lewaków, wegetarian, cyklistów oraz ludzi gorszego sortu cześć Maryi Dziewicy, która była hetero i dostąpiła niepokalanego poczęcia jak wiadomo wszem i wobec, choć niektórzy niewierni w to wątpią.
Dwa cudnej urody teflonowe, perwersyjnie komiksowe i tęczowe ciasteczka mają nas obronić przez "postępowcami" i homoimperium. Super Tomasz i Iron Janek dumnie stoją na okładce, ośmieszeni jak te lale, na straży heteroseksualności, jedynie słusznych idei i religii. Oby nie było tak, że wielu kryptogejów uzna tę okładkę za inspirację do coming outu i będą teraz w czasie swych emocjonalnych mokrych snów marzyć choćby o chwili z Tomkiem albo z Jankiem… Chłopaki, dobrze radzę - załóżcie lepiej szybko profile na Tinderze, bo takiej reklamie możecie się nie opędzić od ofert... Wy tak na serio?
Karolina Korwin Piotrowska specjalnie dla o2.pl
Teraz serce internetu w jednej aplikacji. Bądź na bieżąco i pobierz w Google Play albo App Store.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.