Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Aldona Sosnowska-Szczuka | 
aktualizacja 

Katarzyna Figura o ostatnim małżeństwie: To była matnia [WYWIAD]

141

Jedna z najbardziej rozpoznawalnych polskich aktorek, a jednocześnie ta najbardziej nieuchwytna na salonach i od jakiegoś czasu nieobecna w kolorowej prasie. Tylko w o2.pl Katarzyna Figura opowiada o nieudanych związkach, aktorstwie i spokoju, który znalazła na Wybrzeżu.

Katarzyna Figura podczas wywiadu z Aldoną Sosnowską-Szczuką w My Story Apartaments Sopot.
Katarzyna Figura podczas wywiadu z Aldoną Sosnowską-Szczuką w My Story Apartaments Sopot. (o2.pl, Dawid Linkowski)

Aldona Sosnowska-Szczuka: Sprawiasz wrażenie bardzo silnej osoby. Jesteś taka?

Katarzyna Figura: (śmiech) To ogromne zaskoczenie. Mam w sobie bardzo dużo siły wewnętrznej. Oczywiście zdarzają się sytuacje, gdy ona słabnie, dlatego trzeba nad nią nieustannie pracować. Jeżeli sprawiam wrażenie silnej, to… może dlatego, że jestem aktorką, ale też dlatego, że jestem takim człowiekiem, jakim jestem.

Unikam osądzania ludzi. Pozory dla mnie nie są ważne. Tym, co mnie interesuje, jest życie na głębszych poziomach.

Wnętrze jednak często się uzewnętrznia.

Katarzyna Figura: Oczywiście. W jednej z moich sztuk, w "Personie Marylin” w reżyserii Krystiana Lupy, moja postać mówi: "człowiek jest w twarzy".

To jest prawda i nie do końca prawda. Szczególnie dzisiaj, gdy łatwo być kimś innym. Mam na myśli presję zmieniania się pod wpływem medycyny estetycznej, która jest narzuconą modą, trendem.

Prawdą o człowieku to jest to, co widzimy w jego oczach. Jeśli jest pielęgnowana, zawsze sobie poradzimy, bo prawda zawsze jest silna.

Powiedziałaś, że starasz się nie oceniać ludzi.

Katarzyna Figura: Myślę, że oceny i osądy nas gubią. Podobnie krytyka, szczególnie nadmierna.

Doznałaś tego?

Katarzyna Figura: Naturalnie. Jestem nieustannie krytykowana, ale niejako sama, wykonując ten zawód, wystawiłam się na nią z całą świadomością.

Zdarzało się, że było to dla ciebie bolesne?

Katarzyna Figura: Na pewno, zwłaszcza, gdy byłam młodszą aktorką. Wtedy bardzo dużo czerpano ze mnie, ale ja na to też pozwalałam. Jestem bardzo otwartą osobą.

Myślisz, że im więcej się przeżyje, doświadczy przykrych bądź miłych sytuacji, tym łatwiej wykonywać zawód aktora?

Katarzyna Figura: To cienka granica. Można wpaść w pewnego rodzaju uzależnienie w zdobywaniu tych doświadczeń, przechodzenia przez cierpienie, i później przekładania ich bezpośrednio na postać. Ale to jest mi obce, i przed tym się bronię, dlatego że wtedy uprawiamy rodzaj terapii na sobie, którą serwujemy widzom.

Jak udawało ci się pracować, kiedy w małżeństwie przechodziłaś przez piekło?

Katarzyna Figura: To był roller coaster.

Wychodziłaś z domu, stawałaś na scenie i…

Katarzyna Figura: Jeżeli mogłam wyjść z domu. I nie dlatego, że miałam taką kondycję i bywałam bezsilna. Dlatego, że czasami nie mogłam po prostu otworzyć drzwi, bo byłam zamknięta. To były też tego rodzaju sytuacje.

Jak sobie radziłaś wtedy z emocjami?

Katarzyna Figura: To była matnia. Wtedy mój zawód, moje zobowiązanie, że muszę stanąć przed kamerą albo na scenie, to było właściwie zbawienie. Musiałam zrobić wszystko, żeby do teatru dojechać. Zostawić wszystko, co dzieje się złego w moim życiu osobistym i odegrać stworzoną przeze mnie postać.

To pozwalało mi się wyrwać. W ten sposób trenowałam swoją siłę. Kiedy odszedł mój tata, też wydawało mi się, że nie jestem w stanie wykonywać już swojego zawodu.

Udało ci się to jednak przełamać.

Katarzyna Figura: Tak, tak. Wtedy aktorstwo też okazało się zbawieniem.

Dużą sztuką jest być wiarygodnym i prawdziwym na scenie czy przed kamerą, przeżywając jednocześnie tak silne, związane z prywatnym życiem emocje wewnątrz.

Katarzyna Figura: Kiedy rodziły się moje dzieci, byłam niewyobrażalnie szczęśliwa i chciałam tylko przeżywać macierzyństwo – w przypadku córek późne, bo miałam 40 i 43 lata, syna urodziłam w wieku 24 lat.

Wtedy chciałam być tylko matką i nagle przyszły najciekawsze propozycje filmowe, bardzo dramatyczne role – mówię o filmie "Żurek” Ryszarda Brylskiego, czy później "Ubu królPiotra Szulkina.

Potrafiłam zagrać najbardziej dramatyczne rzeczy, a jednocześnie być wspaniałą matką. Mój syn ma w tej chwili 32 lata, Koko – 17, Kaszmirka – 14,5. Każde z moich dzieci jest inne, ale więź między nami, uczuciowa, niemal biologiczna, sprawiła, że się sprawdziłam. I mogłam tylko dlatego, że byłam silna.

Jest zresztą w moim życiu jakaś taka dwoistość. Pomimo że życie rodzinne kompletnie mi się nie ułożyło – ani w przypadku jednego, ani drugiego małżeństwa – to jednak dzieci z tych związków są niesamowite, wspaniałe.

Udało mi się, myślę, też przetrwać, dzięki pielęgnowaniu tej siły wewnętrznej. Bo już dawno myślałam, żeby odejść, że się poddaję, że nie dam rady dalej żyć, bo dzieje się tak i tak…

Ale to jest tchórzostwo. To jest najłatwiejsze wyjście z sytuacji, na przykład odebrać sobie życie.

Często o tym myślałaś?

Katarzyna Figura: (cisza) Wystarczy to, co w tej chwili powiedziałam. To są mocne słowa. Bardzo dawno temu zdałam sobie sprawę, że to jest tchórzostwo i to jest niegodne człowieka. Że największy skarb, jaki mamy to właśnie życie.

Nieustannie jesteśmy wystawiani czy przez los, czy przez Boga, czy przez swoje wybory, na próby. Ale pokonywanie ich, to jak u sportowca – pokonywanie kolejnych wyzwań.

Zresztą, jeżeli do tego w ten sposób nie będziemy podchodzić, nie odważymy się na pewne ryzyko, w tym kontekście – na pewną grę, to na pewno nie wygramy.

Inna moja postać, w innej sztuce, mówi: "żeby wygrać, trzeba grać".

Oczywiście zawsze możemy przegrać, możemy zremisować, ale działamy, ale jesteśmy, ale żyjemy!

To, co mówisz, inspiruje, daje siłę. Jacy ludzie inspirują ciebie? Czego ty szukasz w drugim człowieku?

Katarzyna Figura: Życia, piękna, mądrości, współodczuwania… Wszystko, co jest przeciwnością tych wartości – pomijam. Chronię siebie i bliskich przed negatywami, przede wszystkim przed głupotą i tym, co z tej głupoty wynika. Było dużo momentów w moim życiu, gdy dopadała mnie irytacja z powodu ludzkiej głupoty, ignoranctwa. Ale uczę się tego, aby mnie to nie dotykało – coraz częściej oddaję się medytacji. Przeszłam ostatnio kilka takich kursów.

Czy to ci pomaga?

Katarzyna Figura: Tak. To jest praca nad wewnętrzną ciszą, z której wynika bardzo dużo mądrości i właśnie siły. Bo wtedy dokładnie wiemy, kim jesteśmy, czego pragniemy, jakie cechy chcemy w sobie rozwijać. Wyrywamy się z tej kakofonii, którą serwuje nam rzeczywistość. Dla mnie spokój jest ciszą. Cisza jest mądrością, jest miłością – również do siebie samej.

Od kilku lat mieszkasz nad morzem. Odnalazłaś tutaj spokój?

Katarzyna Figura: Cały czas nad tym pracuję, ale na pewno życie tutaj stwarza dużo wspanialsze możliwości osiągnięcia stanu. To jest taki stan, że jestem obecna i aktywna, ale absolutnie spokojna. Jestem obserwatorem, bez wydawania osądów, krytyki.

Bliskość morza, natury, lasu sprawia, że sytuacja jest dużo bardziej przychylna. Wystarczy, że wyjadę z miasta na osiem godzin na Kaszuby, aby w pełni się zregenerować.

Masz tutaj swoje ulubione miejsca?

Katarzyna Figura: Tak, oczywiście. Zarówno do spacerów, jak i do przebywania. Kiedy tylko mam kilka godzin, gdy dziewczyny są w szkole i nie mam wieczorem spektaklu, jadę na Półwysep Helski. Mogę godzinami iść brzegiem morza, dochodząc aż do Helu. I to jest coś cudownego – to jest medytacja, ale jednocześnie ćwiczenie fizyczne. To mnie napaja spokojem, inspiruje, bo nie ma nic wspanialszego niż inspiracja płynąca z natury.

Ja, była Warszawianka, stałam się Kasią-Gdynianką, jak nazywają mnie koledzy z Teatru Wybrzeże, w którym pracuję. Od kilku lat moje serce należy do Gdyni. Tutaj jestem szczęśliwa.

Dużo czasu spędzasz również w Sopocie.

Tak. Tutaj są niesamowite warunki do relaksu, ale również do pracy twórczej. W kameralnym butikowym hotelu My Story Sopot Apartments, blisko plaży i lasu, który ciągnie się wzdłuż wybrzeża aż do Gdyni, mam swój ulubiony apartament nr 15. Traktuję go jak swoje studio.

Katarzyna Figura podczas wywiadu w  My Story Apartaments Sopot.
Katarzyna Figura podczas wywiadu w My Story Apartaments Sopot. (o2.pl, Dawid Linkowski)

Wielokrotnie przygotowywałam się tu do kolejnych ról, m.in. Heleny Trojańskiej w "Trojankach” Eurypidesa w reżyserii Jana Klaty w Teatrze Wybrzeże czy tytułowej roli w "Fedrze” Racine’a w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego, którą gramy na kameralnej scenie sopockiej. Jest jakaś niezwykła energia w My Story, właśnie spokój. To miejsce sprzyja zarówno efektywnej pracy twórczej, jak i odprężeniu. Czuję się tutaj jak w domu.

Można powiedzieć, że życie w Trójmieście zapewnia ci komfort psychiczny.

Katarzyna Figura: Absolutny. To jest niezwykła realizacja tego, o czym zawsze marzyłam i o czym mówiłam wcześniej – dążenia do spokoju, wyciszenia. W moim rozumieniu, tak właśnie powinno wyglądać życie: żadnego nacisku, presji. To jest spełnienie, to jest bliss (błogość - przyp. red.). Ale nad tym cały czas trzeba pracować, bo to nie jest tak, że się taki stan raz osiągnie i on już jest na zawsze.

Czy ty oczekujesz jeszcze czegoś od życia?

Katarzyna Figura: Aby właśnie takie stany były częściej. Oraz stany twórczości. Procesy tworzenia postaci są bolesne, ale tu znajduję różne inspiracje, mam też przestrzeń, spokój, nie jestem bombardowana niepotrzebnymi wydarzeniami czy emocjami.

Jesteś otwarta na nowy związek?

Katarzyna Figura: W ogóle o tym nie myślę. Od lat. Moje życie wypełnia ten cudowny obowiązek wobec moich dzieci, wobec mojej mamy. To jest absolutnie bezwarunkowa miłość. I priorytet. A zaraz za nim oczywiście moja praca. Partnera w moim życiu nie ma już od dawna. Naprawdę od bardzo dawna, bo nawet kiedy byłam w związku, to nie było to partnerstwo. Więc tak naprawdę przyzwyczaiłam się do samotności. Ale mówię o tym, jak widzisz, z błyskiem w oczach. Nie z żalem czy ze skargą.

A kiedy myślisz o tamtym okresie swojego życia, o małżeństwach – wydaje ci się, że dokonywałaś złych wyborów?

Katarzyna Figura: Zdecydowanie dokonałam złych wyborów. Pytanie raczej: dlaczego po raz kolejny? Nie chcę jednak na nie odpowiadać. To jest przeszłość, to już nie istnieje, tego już nie ma. Dokonałam złych wyborów, ale mam wspaniałe dzieci z tych związków. To jest największą wartością. I być może tak właśnie musiało być.

Katarzyna Figura i Aldona Sosnowska-Szczuka.
Katarzyna Figura i Aldona Sosnowska-Szczuka. (o2.pl, Dawid Linkowski)

Rozmowa została przeprowadzona w My Story Apartaments Sopot, 15 października 2019 roku.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Ojciec zaginionego Krzysia Dymińskiego nie wytrzymał. "Nie ma mojej zgody"
Mocne słowa gen. Skrzypczaka. "Wystarczy na 10 dni"
Pasażer próbował otworzyć drzwi samolotu. Maszyna była 9 km nad ziemią
Programy komputerowe, które ułatwiają życie. Czy znasz je wszystkie?
Hiszpanie piszą o Lewandowskiej. Otwiera nowy biznes
Wytyczne księdza ws. kolędy. Mieszkańcy: "To już tradycja"
Wyniki Lotto 21.11.2024 – losowania Lotto, Lotto Plus, Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Nakaz aresztowania Netanjahu. "Istotny krok w kierunku sprawiedliwości"
Zmasowane ataki Izraela na Liban. Ponad 47 zabitych
Wrocławski McDonald's podbija sieć. Kolorowe neony, światła i tłumy klientów
Zobaczył tygrysa pod domem. Przerażające nagranie z Chin
Ukraiński recydywista w Sopocie. Pokazał policjantom fałszywe prawo jazdy
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić