Saint Pierre i Miquelon to archipelag leżący u wybrzeży Kanady. Mieszka tu 6 tysięcy ludzi. Mają obywatelstwo francuskie i posługują się wspólną, europejską walutą, a ceny porównują do średniej kwoty, jaką muszą zapłacić za bagietkę - pisze "The Economist". Jak to się stało, że Saint Pierre i Miquelon należy do Francji?
Wszystko zaczęło się od dorsza i wiary katolickiej. Pod koniec XV wieku Francja była bardzo religijna, a jej mieszkańcy przestrzegali postu. Co za tym idzie - w cenie były ryby, które postnym zakazom nie podlegały. Wtedy do Paryża dotarły informacje, że za oceanem, u wybrzeży Nowej Funlandii, są fantastyczne łowiska dorsza. Tylko do 1520 roku w rejon ten popłynęło 90 francuskich statków.
Dostęp do tych terenów był na wagę złota. Pobliskie wyspy stanowiły znakomitą bazę do konserwowania solą ryb złowionych w okolicy. Dlatego Francuzi po przegranej siedmioletniej wojnie (1756-1763) z Imperium Brytyjskim dużo więcej uwagi przykładali do zachowania tych skrawków lądu, niż do utrzymania dużo pokaźniejszych zdobyczy w Ameryce (tereny obecnej Kanady).
Wyspy przechodziły z rąk do rąk. Aż do 1815 roku, gdy Francuzi zapanowali nad nimi na dobre. Kiedy populacja dorsza została tak przetrzebiona, że dochody z połowów stały się jedynie historią, Paryż musiał zacząć sporo dopłacać do swojego terytorium za wielką wodą.
Mieszkańcy zdecydowali, że nie chcą niezależności. W latach 50. XX wieku metropolia zaoferowała im taką możliwość, jednak nie było chętnych. Od tamtej pory nie pojawiło się nawet przypuszczenie, że Francja mogłaby się pozbyć resztek swoich amerykańskich posiadłości.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.