Koreańczycy na Północy przesuną zegary o pół godziny do przodu. W ten sposób zunifikują się strefy czasowe Korei Północnej i Południowej. Ma być to gest dobrej woli po dopiero co odbytych rozmowach między Kim Dzong Unem a prezydentem urzędującym w Seulu, Moon Jae-inem.
Kim zapowiedział powrót do poprzedniej strefy, gdy zobaczył dwa zegary. Wisiały w strefie zdemilitaryzowanej dzielącej oba koreańskie państwa, w sali, w której spotkali się obaj przywódcy - informuje "Straits Times". Jeden czasomierz pokazywał czas w Seulu, a drugi w Pjongjangu. To - jak zdradza rzecznik południowokoreańskiego prezydenta Yoon Young-chan - zbulwersowało Kim Dzong Una.
Ponieważ to my dokonaliśmy zmiany w stosunku do czasu standardowego, powrócimy do czasu pierwotnego. Można to publicznie ogłosić - miał wtedy powiedzieć Kim Dzong Un.
Zaledwie trzy lata wcześniej Pjongjang rozregulował zegary na Północy. Przywódca komunistycznego reżimu uznał, że jego kraj nie może być w tej samej strefie czasowej co "imperialiści" z Korei Południowej i Japonii. Oficjalnym uzasadnieniem cofnięcia wskazówek o pół godziny był powrót do strefy czasowej obowiązującej przed rządami Japonii na Półwyspie Koreańskim w latach 1910-1945. Zmianę ogłoszono w 70. rocznicę wyzwolenia się spod buta Tokio.
Zmiana czasu to niejedyne nowość, jaką ogłosił rzecznik Moon Jae-ina. Korea Północna zadeklarowała, że w maju zamknie ośrodek prób jądrowych Punggye-ri - podaje BBC News. Zgodnie z informacjami przekazanymi po szczycie Kim Dzong Un ma zaprosić ekspertów z Korei Południowej i Stanów Zjednoczonych, którzy mają być świadkami wygaszenia działalności nuklearnej w tym miejscu.
Punggye-ri uważany jest za główny ośrodek jądrowy Korei Północnej. Położony jest w górach, na północnym wschodzie kraju. Pojawiły się doniesienia, że na poligonie częściowo zapadłą się ziemia, co sprawia, że i tak w ośrodku nie da się teraz testować broni atomowej.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.