Nieczęsto zdarza się, by wyciekły dokumenty władz Korei Północnej. Pismo trafiło w ręce dziennikarzy NBC News. Informują, że wyciekło z misji północnokoreańskiej przy ONZ w Nowym Jorku.
Ambasador Pjongjangu przyznaje wprost, że ludzie na Północy cierpią głód. Dokument zawiera prośbę o pilną pomoc do międzynarodowych organizacji humanitarnych. Urzędnik reżimu twierdzi w nim, że sytuacja jest tak zła, iż władze musiały zmniejszyć i tak już niewielkie racje żywnościowe.
Pracownicy fizyczni i umysłowi dostają 300 gramów jedzenia dziennie. Zgodnie z pismem przedstawiciela Korei Północnej przy ONZ, w styczniu racje żywnościowe zostały zmniejszone z 550 gramów dziennie. Zaufany dyplomata Kim Dzong Una przewiduje, że mogą zostać zwiększone w lipcu o 10 gramów.
Dokument obwinia za kryzysową sytuację międzynarodowe sankcje. Wymienia również suszę, a potem rekordowe opady jako powody zapaści żywnościowej. Informacje z dokumentu stoją w jawnej sprzeczności z propagandą na użytek wewnętrzny, która relacjonuje gospodarskie wizyty przywódcy w kombinatach rolniczych i przetwórniach spożywczych.
Sankcje uniemożliwiają Korei Północnej import niezbędnego sprzętu i materiałów do produkcji rolnej - skarży się ambasador w piśmie.
Ambasador narzeka też na to, że pomoc ONZ jest "upolityczniona". Sankcje nazywa barbarzyńskimi i nieludzkimi.
Dokument wyciekł tuż przed drugim szczytem Donald Trump - Kim Dzong Un. Obserwatorzy - nie przecząc trudnej sytuacji w Korei Północnej - zastanawiają się, czy nie jest to element strategii negocjacyjnej komunistów, którzy liczą na zniesienie kar nałożonych za rozwijanie programu jądrowego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.