Pjongjang nieoczekiwanie zażądał wydania uciekinierów. Korea Północna domaga się powrotu m.in. 12 kobiet, które pracowały w chińskim mieście Ningbo. Były kelnerkami w lokalu należącym do reżimu Kim Dzong Una. Uciekły w 2016 roku i trafiły do Korei Południowej. Na liście jest jeszcze jedna uciekinierka, jednak nie ma informacji, o kogo konkretnie chodzi.
Korea Północna grozi, że zablokuje spotkania podzielonych rodzin. Albo uciekinierzy, albo nici z łączenia rodzin nawet na chwilę - mówią Koreańczycy z Północy. Na spotkaniach zależy bardzo Korei Południowej, której delegacja rozmawia z wysłannikami reżimu Kima pierwszy raz od dwóch lat. Negocjacje rozpoczęły się w zeszłym tygodniu w strefie zdemilitaryzowanej dzielącej obie Koree. Teraz wyciekły ich niektóre szczegóły - podaje południowokoreańska gazeta "The Chosun Ilbo".
Pjongjang wcześniej wymusił na Korei Południowej wiele ustępstw. Seul zapłaci wszystkie koszty pobytu delegacji Korei Północnej na igrzyskach olimpijskich w Pjongczangu. Reprezentacja ma liczyć około 500 osób - sportowców, urzędników, i reżimowych dziennikarzy. Z pewnością nie zabraknie agentów służb specjalnych, którzy będą pilnować, by nikomu nie przyszło do głowy uciec w trakcie trwania imprezy.
Dodatkowo USA i Korea Południowa nie będą prowadzić zaplanowanych manewrów. To także był jeden z warunków Pjongjangu. Amerykanie zgodzili się przesunąć termin ogromnych ćwiczeń morskich, w których miała uczestniczyć również południowokoreańska marynarka wojenna. Rozpoczną się dopiero po zakończeniu igrzysk, które potrwają od 9 do 25 lutego 2018 roku.
Informacje o nowych żądaniach Północy zbiegły się ze zjazdem w Vancouver. W tym kanadyjskim mieście szef amerykańskiej dyplomacji Rex Tillerson spotkał się z ministrami spraw zagranicznych 20 krajów, które były zaangażowane w wojnę na Półwyspie Koreańskim w latach 50. Wszyscy zgodzili się, że należy wywierać cały czas presję na Kim Dzong Una, by zrezygnował z programu jądrowego.
Japończycy ostrzegli, by nie dawać wiary "przyjaźniejszej twarzy" Kima. Szef japońskiego MSZ, który przyjechał do Kanady mówił, że większe otwarcie reżimu na rozmowy z Koreą Południową to tylko zasłona dymna - informuje BBC News. Według Taro Kono Pjongjang chce w ten sposób kupić sobie więcej czasu na rozwijanie broni jądrowej.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.