Malezja nie pozostała dłużna. Pracownicy koreańskiej ambasady dostali zakaz opuszczania budynku - informuje BBC News. Szef malezyjskiej policji podejrzewa, że ukrywają się tam dwie osoby zamieszane w zamach na Kim Dzong Nama.
Poczekamy. Nawet jeśli to potrwa 5 lat, w końcu któryś z nich będzie musiał wyjść - powiedział Khalid Abu Bakar.
Kim Dzong Un odwraca uwagę od siebie. Miota oskarżenia, że śledztwo jest źle prowadzone, a Malezja współpracuje z wrogami komunistycznej Korei. Jednak to on jest podejrzewany o zorganizowanie ataku na swojego brata. Miał w ten sposób pozbyć się ewentualnego konkurenta do władzy. Choć na razie nie ma dowodów prowadzących wprost do dyktatora, obserwatorzy pytają retorycznie, kto w Korei Północnej byłby w stanie zorganizować atak na lotnisku w Kuala Lumpur, jeśli nie władze w Pjongjangu.
Ciało zabitego przy pomocy trucizny Kim Dzong Nama spoczywa w malezyjskiej kostnicy. Korea żąda wydania zwłok, rząd w Kuala Lumpur odmawia. Dwie kobiety (jedna z paszportem Indonezji, druga - Wietnamu), które prysnęły w twarz Nama niezwykle silnym związkiem (bronią chemiczną), są za kratami. Oba kraje wyrzuciły nawzajem swoich ambasadorów.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.