Od sierpnia szpital milczy w sprawie odszkodowania. 60-latka z Bartoszyc wysłała pismo, w którym żąda kilkudziesięciu tysięcy złotych. 30 tysięcy z tego to kwota, którą zapłaciła w prywatnej klinice za kolejną operację niwelującą ogromny ból po wcześniejszym zabiegu w Biskupcu - relacjonuje "Interwencja" Telewizji Polsat.
Kobieta wyszła ze szpitala z prawą nogą dłuższą o 4 centymetry. Do lecznicy w Biskupcu trafiła w 2017 roku, by przejsć zabieg wszczepienia endoprotezy biodra. Opowiada, że zaraz po wybudzeniu przeżyła wstrząs, bo ból był nie do wytrzymania. Różnica w długości kończyn wyszła na jaw na turnusie rehabilitacyjnym, na który pani Janina pojechała po operacji.
Szłam, kuśtykając jak kaczka, i tam pani kazała mi usiąść do badania. Dla mnie było szokiem, że ta moja noga jest wyciągnięta o 4 centymetry - opowiadała Janina Burlińska.
Pacjentka nie mogła chodzić, cierpiała bóle kręgosłupa. Mówi, że wróciła do lekarza, który ją operował. Ten spojrzał na prześwietlenie i orzekł, że proteza jest dobrze osadzona. Dyrektor szpitala w Biskupcu poproszony o komentarz przez reporterów "Interwencji" nie chciał się wypowiadać w tej sprawie. Stwierdził, że nie jest biegłym sądowym w zakresie ortopedii.
Pani Janina znalazła pomoc w prywatnej klinice w Warszawie. Operacja poprawiająca jej stan odbyła się w kwietniu 2018 roku. Musiała jednak za nią zapłacić. Zaciągnęła kredyt. Teraz chce odzyskać pieniądze.
Wróciłam do normalności, za co jestem bardzo wdzięczna temu lekarzowi. Napisałam do szpitala w Biskupcu o zwrot pieniędzy. 30 tysięcy zapłaciłam za operację, do tego żądałam odszkodowania 50 tysięcy złotych za moje zdrowie - mówi pani Janina.
Szefostwo szpitala w Biskupcu przyznaje, że sprawa jest w toku. Dokumenty krążą między brokerem a firmą ubezpieczeniową. Dyrektor podkreśla, że dzieje się to poza szpitalem, który już w tej procedurze nie uczestniczy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.