*Kobieta trafiła na stół operacyjny w celu usunięcia wybrzuszenia na jednej z tętnic. *Jak podaje brytyjski „The Independent” zajęli się nią lekarze z londyńskiego szpitala Northwick Park Hospital. Podczas zabiegu okazało się, że potrzebna jest krew. Tej jednak nie było na miejscu. Próbowano ją dowieźć, ale to się ostatecznie nie udało.
*Wszystko przez literówkę w nazwisku. *Zamiast Irmgard napisano Irngard. Bezduszna machina biurokracji uznała, że takiej osoby w szpitalu nie ma i suma summarum krew nie trafiła do operowanej. Ta wykrwawiła się na śmierć.
Prokurator potwierdził przyczynę zgonu. Badany będzie jednak nie tylko wątek literówki, ale również braku komunikacji między anestezjologiem, a chirurgiem. Ten pierwszy nie powiadomił bowiem zawczasu o braku krwi w szpitalu.
*Rodzina pani Cooper jest zdruzgotana. *Śmierć przeżywa szczególnie mąż kobiety. Para była małżeństwem od 62 lat.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.