Od 3 miesięcy nikt nie umie jej złapać. Historię zwierzęcia opisał "Głos Wielkopolski". Informację od czytelnika o jej przygodach potwierdzili lokalni urzędnicy. - Poczyniła już sporo szkód w uprawach rolnych i niszczy urządzenia łowieckie - donosi dziennik.
My nie mamy żadnego obowiązku takich szkód rolnikom rekompensować. Tym musi zająć się gmina i weterynaria. To łatwo nie pójdzie, ale żaden myśliwy nie podniesie strzelby na krowę - skomentował sytuację łowczy Koła Łowieckiego “Dzik” Witold Nowak.
Myśliwi prosili o pomoc burmistrza Macieja Bratborskiego. Problem krowy na wolności potwierdził przedstawiciel Urzędu Miejskiego w Koźminie Wlkp., insp. Adam Niedziela. Odpytywali lokalnych hodowców, czy nie uciekła im mięsna krowa. Gdyby ją schwytać, będzie można ustalić właściciela - krowa posiada kolczyki identyfikacyjne. Sęk w tym, że uśpienie jej nie jest takie proste.
Rozmawialiśmy z lekarzem wolnej praktyki, który dysponuje strzelbą Palmera umożliwiającą czasowe uśpienie zwierzęcia. Według niego użycie takiej broni jest możliwe, aby było skuteczne, z odległości maks. 50 metrów. A krowa jest wybitnie nieufna - dodaje "Głos Wielkopolski".
Myśliwi nie chcą jej zastrzelić, weterynarz nie ma jak z ukrycia podejść. Tymczasem zwykli ludzie po prostu boją się, że wkrótce zwierzę narobi tyle szkód, że ktoś coś jej zrobi. Donoszący o jej ucieczce czytelnik apeluje, by jej nie zabijać. - Jest bardzo dzielna i wytrzymała. Ona wybrała wolność, a nie śmierć – prosi. Krowa, która w lutym uciekła przed śmiercią w rzeźni i schowała się na wyspach Jeziora Nyskiego nie miała tyle szczęścia. Po odłowieniu padła ze stresu w transporcie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.