Gmyz o swoim odkryciu poinformował na Twitterze. Dziennikarz "Do Rzeczy" i Telewizji Republika ogłosił dodatkowo, że informacje na temat osoby, którą nazywa "wybitnym artystą klasy światowej", poda dopiero w momencie swojej publikacji. Osoba, o której mówi Gmyz, miała współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa przez kilkanaście lat.
Niedawno "Gazeta Wyborcza" doniosła o innym artyście współpracującym z SB, Jerzym Zelniku. Znany aktor, który w ostatnich latach wspierał Prawo i Sprawiedliwość, miał donosić Służbie Bezpieczeństwa w latach 60., krótko po ukończeniu liceum. Zainteresowany przyznał się do współpracy i potwierdził, że opublikowane przez "Gazetę" dokumenty pochodzące z archiwum IPN są prawdziwe.
Zawsze byłem i będę zwolennikiem lustracji. W naszym kraju lepiej powodzi się oprawcom niż ofiarom i dlatego trzeba zrobić z tym porządek, choćby dla sprawiedliwości dziejowej. Jestem absolutnie zdania, że moją sprawę trzeba wyjaśnić. Robi się to i tak zbyt późno, gdyż należało to zrobić już 26 lat temu. Zmierzenie się z prawdą jest zawsze najlepszym rozwiązaniem - komentował sprawę teczek znalezionych w IPN w rozmowie z WP Jerzy Zelnik.
Zobacz też:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.