Na filmie widać mężczyznę w amerykańskim mundurze strzelającego do koranu. Wideo z miejsca obiegło media na całym świecie i wywołało gniew wśród społeczności muzułmańskiej, szczególnie tej zamieszkującej Rosję.
Teraz dziennikarze BBC przekonują, że film jest fałszywką. Tropy doprowadziły ich do Rosyjskiej Agencji Badań Internetu, które brytyjski "The Guardian" nazwał sekretną "rosyjską agencją zatrudniającą ludzi do pisania propagandowych pro-kremlowskich wiadomości w internecie". Zatrudnionych jest w niej ok. 600 osób, które monitorują i śledzą treści w sieci oraz mediach społecznościowych, kreując pozytywny, prokremlowski wizerunek Rosji.
Czynnik religijny zawsze był używany w wojnie informacyjnej - cytuje islamskiego kaznodzieję BBC BBC.
Kluczowe okazały się detale. Rzekomi Marines mówią z ciężkim nieamerykańskim akcentem, mają na sobie niewłaściwy kamuflaż, a konto na Youtube zostało stworzone dopiero 10 dni przed umieszczeniem filmu. Specjaliści są zdania, że działania propagandowe w takiej formie do złudzenia przypominają wojnę hybrydową z czasów zimnej wojny.
Dziennikarze zwracają uwagę na siłę takich zabiegów. Do podobnego, ale tym razem prawdziwego, incydentu z Koranem doszło w 2011 r. Wówczas Florydzie pastor Terry Jones spalił muzułmańską księgę, co doprowadziło do zamieszek w Afganistanie, w których zginęło co najmniej 11 osób
Zobacz także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.