Mimo używania nowoczesnych technologii, wojsko nadal boryka się z problemami komunikacyjnymi. Badania mające usprawnić system połączeń prowadzone są od lat. Już dawno zauważono np., że najlepsza łączność jest w nocy, kiedy naładowane cząstki obecne w jonosferze zwiększają gęstość i ułatwiają odbijanie sygnałów radiowych.
Teraz jednak manipulacja jonosferą ma być przeprowadzona na większą skalę. Amerykańska armia zdecydowała się na rozwiązanie zarówno widowiskowe, jak i radykalne. Kierując się właściwościami plazmy, która potrafi odbijać fale radiowe, wojskowi chcą naładować atmosferę jonami poprzez detonację bomb plazmowych umieszczonych w małych sześciennych satelitach o boku długości 10 cm. Nie wiadomo tylko, czy uda się stworzyć także tej wielkości generator plazmowy, który produkowałby plazmę bezpośrednio w jonosferze.
Armia testuje różne rozwiązania, pracując z kilkoma grupami naukowców. Jedno z nich zakłada użycie kawałka metalu, który po rozgrzaniu reagowaby z tlenem i w wyniku tej reakcji powstałaby plazma. W drugiej wersji metal miałby być wysadzony za pomocą małych bomb, co byłoby szybsze, jednak trudniejsze do kontrolowania. Wstępne testy mają odbywać się w komorze próżniowej.
Jeśli program naładowania atmosfery się powiedzie, znacznie zwiększy to dystans przesyłania sygnałów radiowych. Stworzenie w wyniku detonacji chmury plazmy mogą też wpłynąć na pracę satelitów. To może być istotne w działaniach militarnych, gdzie kluczowe jest ograniczenie łączności wroga. Plazma może także ochronić systemy GPS przed szkodliwym wiatrem słonecznym zakłócającym ich pracę.
Autor: Tomasz Wiślicki
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.