Przywódca Korei Północnej, Kim Dzong Un, wpadł w furię. Personalny atak na Joe Bidena przeprowadziła Koreańska Centralna Agencja Prasowa. Słowa, jakimi określono amerykańskiego polityka, światowe media uznały za niezwykle ostre, nawet jak na standardy Korei Północnej.
Były wiceprezydent USA został zaatakowany w odwecie. Za główny powód agresywnego komunikatu Korei Północnej uznaje się spot wyborczy, jaki opublikował Joe Biden w tym tygodniu. Na filmie 76-latek krytykuje sposób prowadzenia polityki przez Donalda Trumpa mówiąc, że wychwala on dyktatorów i tyranów, a odrzuca wieloletnich sojuszników. Wypowiedź tę usłyszeć można w tym samym momencie, w którym pojawia się kadr z wizerunkiem Kim Dzong Una.
Wściekłe psy, takie jak Biden, mogą zranić wielu ludzi, jeśli pozwoli im się swobodnie biegać. Trzeba je zatłuc na śmierć kijem. Taka reakcja będzie korzystna również dla Stanów Zjednoczonych – oświadczyła agencja informacyjna KCNA.
Zobacz też: Historia programu nuklearnego komunistycznej Korei Północnej
To nie pierwszy atak Korei Północnej na Joe Bidena. W maju amerykański polityk został nazwany "imbecylem" i "głupcem o niskim IQ". Stało się to kilka dni po tym, jak nazwał on północnokoreańskiego przywódcę "dyktatorem" i "tyranem" - donosi agencja Reutera.
Pjongjang zawsze ostro reagował, gdy jego przywódcy nazywani byli tyranami lub dyktatorami przez świat zewnętrzny - powiedział Cheong Seong-Chang, ekspert od Korei Północnej pracujący w prywatnym Instytucie Sejong.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.