Korea Północna zmaga się z epidemią. W kraju Kim Dzong Una szaleje afrykański pomór świń (ASF). Przy granicy z Koreą Południową znaleziono ostatnio pięć martwych dzików zarażonych tym wirusem. Koreańczycy z Południa twierdzą, że sytuacja wymknęła się ich sąsiadom spod kontroli.
Kim Dzong Un milczy. Pod koniec maja ministerstwo rolnictwa Korei Północnej poinformowało, że afrykański pomór świń zabił 22 wieprze na farmie oddalonej ok. 260 km od Pjongjangu. Od tego czasu jednak ani Kim Dzong Un, ani jego podwładni z ministerstwa nie przekazywali nowych informacji na temat postępującej epidemii. Jej skutki dla zmagającej się z głodem Korei Północnej mogą być tymczasem fatalne.
Około 80 proc. białka spożywanego w Korei Północnej pochodzi z wieprzowiny, a biorąc pod uwagę międzynarodowe sankcje nałożone na ten kraj, ciężko będzie znaleźć alternatywne źródła białka – powiedział Cho Chung Hi, badacz z organizacji Good Farmers z siedzibą w Seulu, który w 2011 roku uciekł z Korei Północnej.
Wielu Koreańczyków hoduje świnie. W ten sposób zarabiają pieniądze, za które potem kupują np. ryż. Cho Chung Hi podkreśla, że szalejący wirus jest "wyjątkowo destruktywny" i "ludzie nie mogą już zarabiać na hodowli świń". Dodał, że sytuacja nie wygląda optymistycznie, ponieważ Korea Północna nie ma doświadczenia w zapobieganiu i zwalczaniu epidemii.
Wirus pójdzie w świat? Afrykański pomór świń nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla ludzi, ale jak podkreśla badacz, może mieć duży wpływ na ich jadłospis. Istnieją obawy, że ASF przeniesie się w inne części świata. W Korei Południowej zabito już ponad 150 tys. zarażonych świń. Z Półwyspu Koreańskiego choroba może się przenieść do Rosji i Chin - poinformował Bloomberg.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.