Południowokoreańskie wojsko nadało kilka ostrzegawczych radiowych komunikatów, które zostały jednak zignorowane. Kiedy jednostka powietrzna należąca do Korei Północnej nadal przebywała w zakazanej strefie, żołnierze otworzyli ogień, ostrzeliwując ją z karabinu maszynowego. Według ministerstwa obrony Korei Południowej, po tych strzałach, które nazwali "ostrzegawczymi", obiekt szybko zawrócił i skierował się na północ.
Obiekt najprawdopodobniej był dronem, ale nie wiadomo, czy był uzbrojony i jaka była jego misja. Były wysoko postawiony oficer wywiadu Stanów Zjednoczonych twierdzi, że Korei Północnej najprawdopodobniej zależało na inwigilacji oraz na podżeganiu do konfliktu.
Myślę, że używając swojej jednostki Kim Dzong Un chciał zbadać, co może zrobić dowództwo w Seulu w takiej sytuacji. Mogło chodzić także o prowokację - powiedział emerytowany podpułkownik Tony Shaffer.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.