W Korei Południowej jest już 433 zarażonych koronawirusem. Urzędnicy potwierdzili dziś, że co najmniej 231 nowych przypadków w kraju jest powiązanych z Kościołem Jezusa w Shincheonji w Daegu.
W mieście ogłoszono stan alarmowy. Daegu i okręg Cheongdo, w którym mieszka około 43 tys. osób, oznaczono wczoraj jako „strefy specjalne”.
Ujawniono także, że w nabożeństwach wspólnoty brało udział ponad 9 tys. osób. Około tysiąca z nich ma objawy przypominające grypę, które występują także przy zarażeniu koronawirusem.
Zobacz także:Papier na wagę złota. Czyszczą sklepy w panice przed koronawirusem
Wiele osób twierdzi, że wspólnota ukrywała prawdę o zarażonych. Przywódca kultu Lee Man-Hee nazywa koronawirusa „czynem diabła”. Dodaje, że jest to sprawdzian wiary dla ludzkości. Sam nazywa się mesjaszem i kolejnym wcieleniem Jezusa. Ogłosił swoim wiernym, że jest nieśmiertelny.
Ten przypadek choroby jest postrzegany jako czyn diabła powstrzymujący szybki rozwój. Podobnie jak testy, przez które przeszedł Hiob, ma on zniszczyć nasz postęp – napisał w wiadomości do wyznawców.
Kościół otrzymał zakaz zgromadzeń. Władze sprawdzają także, czy jego członkowie nie są powiązani z innymi zarażeniami m.in. kilkoma przypadkami ze szpitala psychiatrycznego. Lee Man-Hee oświadczył, że od teraz nabożeństwa będzie prowadził przez Internet. Zgodził się także współpracować w sprawie kolejnych zarażeń.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.