Japonia do tej pory odnotowywała zadziwiająco niski poziom zarażonych. W obliczu pandemii dziwił fakt, że państwo do tej pory zdołało ustrzec się przed silnym atakiem pandemii, w momencie gdy w wielu państwach zarażonych liczy się już w tysiącach.
Nagła zmiana w przekazie o pandemii. Informacja o spodziewanej eksplozji infekcji koronawirusa pojawiła się zaraz po przełożeniu Igrzysk Olimpijskich. Wzbudziło to podejrzenia, że władze państwa mogły celowo ukrywać prawdziwą liczbę zachorowań, by impreza mogła odbyć się w terminie.
Zobacz także: Kiedy odbędą się igrzyska olimpijskie w Tokio? "Zaczyna się wielka gra strategiczna"
tu wstaw treść
Dzień po odroczeniu terminu imprezy władze stolicy ogłosiły wzrost liczby nowych przypadków. W ciągu doby zgłoszono 41 nowych przypadków zakażeń w Tokio, co zwiększyło liczbę przypadków w stolicy do 221. Według informacji z czwartku rano, łącznie w Japonii zakażonych jest 1307 osób.
Stosunkowo niewielka liczba zakażonych jest także wynikiem ograniczonej liczby testów. Jak donosi "Deutsche Welle", znajdująca się w pobliżu Korea Południowa wykonała 20 razy więcej badań na koronawirusa. Pojawiają się spekulacje, że niski poziom testowania wiąże się z pragnieniem zorganizowania Igrzysk Olimpijskich przez premiera Shinzo Abe'a.
Japońskie władze zaprzeczają takim doniesieniom. Ministerstwo Zdrowia zdecydowanie podważyło zarzuty, odpowiadając, że zatrzymuje swoje zasoby, aby wkrótce móc poradzić sobie z epidemią na dużą skalę.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.