Koronawirus skutecznie zniechęca świat do podróży. Klienci linii lotniczych zwracają bilety, a przewoźnicy ograniczają loty. We wtorek Wizz Air poinformował, że zawiesza wszystkie loty do Włoch, idąc w ślady m.in. Ryanaira i PLL LOT. Jednak wiele praktycznie pustych samolotów wciąż kursuje.
We wtorek z 97 pasażerów lotu do Londynu widziałem maksymalnie 30. Niektóre loty do krajów sąsiedzkich mają na pokładzie po 20 osób - mówi w rozmowie z o2 pracownik lotniska Chopina w Warszawie.
Loty widmo. Straty dla środowiska i branży
W mediach społecznościowych przybywa zdjęć pasażerów, którzy podróżowali opustoszałymi maszynami. Komentujący zastanawiają się, jaki jest sens utrzymywania rejsów dla kilku pasażerów i zanieczyszczania atmosfery tysiącami ton dwutlenku węgla - nie wspominając już o stratach finansowych.
Linie lotnicze chcą zatrzymać swoje miejsca w grafiku. Zgodnie z obowiązującymi w Europie przepisami odwołanie lotu może skutkować utratą przez przewoźnika prawa do startu lub lądowania o tej samej godzinie w kolejnym sezonie. Dany termin wraca do puli i może być wykorzystany przez inne linie lotnicze. To tzw. zasada use it or lose it (korzystaj lub trać).
Zobacz też: Premier lata po Europie. Szef KPRM: Na pokładzie samolotu nie ma lekarza
Linie lotnicze i rządy europejskie chcą zmiany prawa. O tymczasowe zawieszenie zasady use it or lose it apelują do Komisji Europejskiej m.in. brytyjski minister transportu (Wielką Brytanię mimo opuszczenia UE nadal obowiązują zasady przydziału czasu), dyrektor naczelny Virgin Atlantic i europejskie organizacje lotnicze - informuje BBC.
W tych wyjątkowych i trudnych okolicznościach nie ma sensu zmuszać linii lotniczych do latania pustymi samolotami, marnowania pieniędzy i paliwa oraz emisji dwutlenku węgla - podkreśla Tim Alderslade z Airlines UK.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.