Jerel i Lindsey La Santa spędzili miesiąc w szpitalu u boku swojego niedawno narodzonego dziecka. Jednak w poniedziałek o śmierci dziewczynki poinformował Jose Prosper, szef jednej z jednostek straży pożarnej w Nowym Jorku.
Koronawirus. Dziecko miało 5 miesięcy
Dziecko urodziło się w listopadzie - wówczas świeżo upieczony tata zasilił szeregi nowojorskiej straży pożarnej. Jerel określał swoją córkę jako "wojowniczą księżniczkę", bo miała w sobie "ducha walki".
Czytaj także: Koronawirus. Nie żyje 5-letnie dziecko
5-miesięczna Jay-Natalie trafiła do szpitala 21 marca. Miała wysoką gorączkę. Dziecko od urodzenia miało problemy z sercem. Jak podaje babcia zmarłej dziewczynki, rodzice byli z nią cały czas i był nawet moment, w którym jej stan zaczął się poprawiać. "Jej płuca się oczyszczały, rodzina była dobrej myśli' - podaje CNN.
Nagle pojawiło się zatrzymanie akcji serca, a lekarze nie mogli jej reanimować - opowiada babcia Jay-Natalie.
Czytaj także: Sześciomiesięczne dziecko pokonało koronawirusa
Matka Jerela przyznaje również, że syn i jego żona są zdruzgotani, bo dziewczynka była ich pierwszym dzieckiem. "Była dla nas skarbem" - dodaje.
W Stanach Zjednoczonych potwierdzono 958 863 przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło 54 161 osób, a wyzdrowiało 108 083. Największa liczba chorych znajduje się właśnie w Nowym Jorku. Potwierdzono tam 282 tysięcy zakażeń, a zmarło 16 599 ludzi.
Zobacz także: Ubezpieczenie od koronawirusa. "Rośnie zainteresowanie polisami"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.