Para podróżowała przez niemal cały marzec. Jak zgodnie twierdzą, przez cały ten czas nie mieli pojęcia o szalejącej epidemii koronawirusa, zamknięciu granic i wysokiej śmiertelności. Elena Manighetti z Lombardii we Włoszech i Ryan Osborne z Manchesteru opuścili Wyspy Kanaryjskie pod koniec lutego. Powiadomili swoje rodziny, że zamierzają udać się do St Vincent znajdującego się około 5 tys. km dalej. Nie chcieli w tym czasie otrzymywać żadnych wiadomości ze świata.
Oboje byli świadomi epidemii koronawirusa w Chinach. Nie wiedzieli jednak, że w trakcie ich wakacji wirus przeniósł się do Europy i zabił dziesiątki tysięcy ludzi. Z nikim się nie kontaktowali przez 25 dni, nie mieli Internetu i zasięgu w telefonach.
O pandemii dowiedzieli się dopiero w pobliżu Karaibów. Kilka wysp nie chciało ich wpuścić ze względu na panujące przepisy i restrykcje. Początkowo para uznała to za zaostrzone środki ostrożności, nie podejrzewając jednak, że sprawa jest tak poważna.
Zobacz także: Pusta Wenecja. NASA publikuje nowe zdjęcia
W lutym słyszeliśmy, że w Chinach jest wirus, ale przy ograniczonych informacjach, które mieliśmy, myśleliśmy że zanim dotrzemy na Karaiby w ciągu 25 dni, wszystko się skończy - powiedziała Elena dla BBC.
Po wielu próbach para została wpuszczona na jedną z wysp. Problemem był fakt, że Elena pochodzi z Lombardii, która jest epicentrum koronawirusa we Włoszech. Kobieta musiała udowadniać, że nie była w ostatnim czasie w swoim domu i nie widziała się z bliskimi.
Para obecnie przebywa w Saint Vincent. Nie są w stanie kontynuować swojej podróży ani nie mają jak wrócić do domu. Mają nadzieję, że do czerwca uda im się opuścić Karaiby.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.