Jak podaje portal "BNN Bloomberg", na problemy skarżą się rolnicy m.in. z Włoch, Niemiec, Hiszpanii i Francji. Konsekwencje koronawirusa mają powodować bardziej dotkliwe skutki, niż susze, powodzie, wichury czy niskie temperatury.
Koronawirus: w jaki sposób pandemia odbija się na rolnictwie?
Brakuje rąk do pracy. Owoce i warzywa powinny zostać zebrane z pół ręcznie, najlepiej w przeciągu kilku dni. Jednak w wyniku zamknięcia granic wielu państw oraz obaw przed zarażeniem sezonowi robotnicy sezonowi wstrzymują się przed przyjazdem.
Dziennikarze dotarli do Cristobala Picona, hodowcy truskawek z Hiszpanii. Mężczyzna przyznał, że każdej wiosny zatrudniał około 200 pracowników, głównie cudzoziemców z Maroka i Rumunii. Jednak z powodu pandemii koronawirusa udało mu się znaleźć mniej niż 100 chętnych osób – musiał szukać chętnych nawet wśród miejscowych.
Możesz poradzić sobie ze złymi plonami, ale kiedy 80 procent twoich roślin jest gotowych do zebrania i nie ma nikogo, kto mógłby to zrobić, czujesz się bezsilny. Nie wiem, jak to się skończy – przyznał Cristobal Picon w rozmowie z "BNN Bloomberg".
Na pandemii ucierpiały już m.in. zbiory truskawek i szparagów. Rolnicy, którzy hodują sałatę, pomidory, cebulę i groszek obawiają się, że zmarnują się także ich płody rolne. Skarżą się nie tylko na problemy z pracownikami, lecz także niski poziom sprzedaży.
W miastach wkrótce może zabraknąć świeżych owoców i warzyw. Nawet ci z nas, którzy są w stanie zebrać polny, mają problemy ze sprzedażą – alarmuje Sebastien Heraud, lider francuskiego związku rolniczego, w rozmowie z "BNN Bloomberg".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.