Mierzący się z efektami koronawirusa przedsiębiorcy szukają sposobów na oszczędzenie pieniędzy. W internecie podpowiadają sobie, jak najtaniej pozbyć się pracowników.
Popularną metodą ma być wręczanie zwolnień dyscyplinarnych. Jest to o tyle najtańsze dla przedsiębiorcy, że nie ma okresu wypowiedzenia, odprawy czy innych kosztów. Brak pracowników to brak wydatków na ich pensje i składki. Choć ich kryteria powinny być jasne, to łatwo znaleźć pretekst, by wręczyć komuś "dyscyplinarkę".
Zwolnienie dyscyplinarne
W internecie jeden z przedsiębiorców, imieniem Kamil, który, jak twierdzi, prowadzi firmę transportową, sugeruje, aby zmuszać pracowników do nieprzewidzianej w umowie pracy, po czym, jeżeli zaczną się buntować, wręczać im dyscyplinarkę.
Pracownicy normalnie mają przychodzić do pracy. Czyścić ściany, szpachlować, myć okna i kible, wynosić i wnosić śmieci... Nie ma nic za darmo. W tej sytuacji część pracowników będzie się buntować aż po kilku dniach nie przyjdzie. I masz podstawy do dyscyplinarki - twierdzi przedsiębiorca Kamil.
Z kolei inny, Rafał, który nie precyzuje w jakiej branży pracuje (choć po wrzuconych tuż przed wybuchem epidemii zdjęciach z Kambodży można wywnioskować, że wiedzie mu się dość dobrze), podaje na Facebooku radę:
Jak nie chcą się dogadać po dobroci, to zwolnienia dyscyplinarne. Jak firma (…) nie pójdzie, to ogłosisz bankructwo. Jak wirus minie i obroty wzrosną, to najwyżej po 2 latach przegrasz w sądzie - pisze.
Zobacz także: Dodatkowe kredyty dla firm
Nieuczciwe zwolnienie z pracy
Ekspertka rynku pracy prof. Monika Gładoch nazywa ten pomysł "szaleństwem", twierdząc, że takim przedsiębiorstwom grozi nie tylko porażka w sądzie, ale również konsekwencje wprost z kodeksu karnego. W rozmowie z Money.pl, Gładoch dodała również, że sądy mają skłonność przyznawać niesprawiedliwie zwolnionym pracownikom jeszcze wyższe odszkodowania niż wynikałoby to z samych zarobków - właśnie po to, aby karać nieuczciwych pracowawców.
Co więcej, takie podejście może tylko pogłębić kryzys ekonomiczny, który wraz z czasem trwania epidemii będzie się tylko pogarszać. Oznacza bowiem, że coraz mniej ludzi będzie miało prace, co z kolei, przełoży się na spadek zamożności społeczeństwa - a w konsekwencji, na obroty samych firm.
Polski Fundusz Rozwoju namawia firmy, aby, o ile mogą, nie zwalniały pracowników. Z kolei w Hiszpanii, rząd podjął decyzję o zakazie zwolnień na czas zagrożenia epidemicznego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.