Czas kwarantanny nie działa dobrze na psychikę wielu osób. Przekonał się o tym między innymi 29-letni Radosław z Koszalina, który został zaatakowany przez sąsiada. Napastnik to awanturnik z natury, a przymusowa izolacja jeszcze bardziej go rozzłościła. Nie mógł znieść hałasu dobiegającego z sąsiednich mieszkań.
Swoją złość postanowił rozładować poprzez strzał z wiatrówki i dźgnięcie nożem sąsiada. 29-letni Radosław opisał ten groźny incydent podczas rozmowy z "Faktem". - Gdy przechodziłem obok jego drzwi, wybiegł na klatkę schodową, przyłożył mi do głowy wiatrówkę i strzelił między oczy. Mało brakowało, a straciłbym oko. Dostałem też cios nożem w plecy - powiedział mężczyzna.
Zobacz także: Gorąco w Sejmie. Joanna Scheuring-Wielgus przeprosi Elżbietę Witek? Posłanka Lewicy odpowiada
Ofiara Andrzeja B. zdołała uciec i zawiadomić policję. Napastnik w tym czasie zabarykadował się w mieszkaniu. Ostatecznie jednak trafił w ręce funkcjonariuszy.
Mężczyzna usłyszał kilka zarzutów, m.in. usiłowania zabójstwa, gróźb karalnych, zniszczenia mienia i znieważenia funkcjonariuszy. Może mu grozić za to nawet dożywocie - przekazał rzecznik prokuratury w Koszalinie, Ryszard Gąsiorowski, cytowany przez fakt.pl.
Andrzej B. już wcześniej uprzykrzał życie sąsiadom
Radosław zrelacjonował, że już kiedyś starszy mężczyzna miał pretensje do jego rodziny. Uważał, że zabrano mu strych. Irytowało go również to, że dzieci robią hałas. W Wielki Piątek natomiast 74-latek uszkodził młotkiem drzwi mieszkania 29-latka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.