Coraz więcej polskich salonów kosmetycznych i fryzjerskich zawiesza swoją działalność mimo braku jednoznacznej odgórnej decyzji. Według danych "Versum" (systemu do zarządzania salonami fryzjerskimi i kosmetycznymi), obecnie nie funkcjonuje jedynie 70 proc. spośród wszystkich salonów, a liczba realizowanych wizyt spadła w ostatnim czasie o 70-80 proc.
Rządowe ograniczenia obejmują liczne miejsca publiczne, a także bary, restauracje, galerie handlowe czy szkoły. Żadne zapisy nie odnoszą się jednak bezpośrednio do podmiotów z branży kosmetycznej i fryzjerskiej.
Do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Warszawie zgłosiło się mnóstwo osób z zapytaniami odnośnie możliwość działalności takich zakładów. Organ udziela jednak wymijających odpowiedzi, przypominając, że zakłady działają obecnie na własną odpowiedzialność.
Zobacz także: Koronawirus winduje ceny, UOKiK monitoruje. "Niektórzy próbują nieuczciwie się wzbogacić"
Prowadzący własną działalność w branży kosmetycznej i fryzjerskiej są zbulwersowani. Nie chcą narazić się na wirusa, ani na kary sanepidu. Zamknięcie zakładu to jednak pozbawienie się źródła utrzymania. Z powodu braku jasnych regulacji emocje nie opadają. Pod postem pojawiły się setki komentarzy. Pojawiają się w nich między innymi oskarżenia w stronę sanepidu i organów ustawodawcze o próbę uniknięcia pakietu pomocowego w odniesieniu dla zakładów.
Na razie nie zapowiada się na wprowadzenie nowych wytycznych. Rzecznik prasowy sanepidu nie wypowiedział się dotąd w tej sprawie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.