Dom opieki Pio Albergo Trivulzio w Mediolanie jest jednym z największych w całych Włoszech. Jednocześnie może tam przebywać tysiąc osób. Od marca, w niedużym odstępie czasu, zmarło tam aż 190 osób.
Prokuratora wszczęła postępowanie. Jest przekonana, że zgony nastąpiły z powodu zaniedbań w czasie epidemii. Kierownictwo miało m.in. zignorować rządowe zalecenia i zabronić personelowi noszenia maseczek aby podopieczni nie denerwowali się niepotrzebnie. Nie było także wystarczającej liczby pielęgniarek i lekarzy, którzy mogliby zająć się chorymi.
W domu opieki nie stosowano także dodatkowych środków ochronnych m.in. specjalnej odzieży. Oprócz tego nigdzie nie ma informacji o tym, że powodem zgonów był koronawirus. Dom Trivulzio zaprzecza nadużyciom i twierdzi, że po prostu nie miał wystarczającej liczby testów dla pensjonariuszy i personelu.
W poniedziałek skonfiskowano dokumentację domu opieki. Rodziny zmarłych seniorów domagają się sprawiedliwości i wyjaśnień od dyrekcji, co do kontrowersyjnych decyzji. Według gazety La Repubblica maseczki i sprzęt były dostarczone do domu opieki i miały zostać użyte, ale w tajemniczych okolicznościach zaginęły. Prawdopodobnie zostały skradzione przez osobę, która tam pracowała.
Włochy nadal pozostają jednym z najbardziej dotkniętych kryzysem epidemicznym państw. Odnotowano tam łącznie 172 tys. przypadków zakażenia i 22 tys. zgonów. W ostatnim czasie ofiar jest coraz mniej i mówi się o tym, że wirus powoli znika. Wciąż jednak w całym kraju panują surowe ograniczenia i przepisy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.